Jeszcze więcej można było zarobić, mając otwartą długą pozycję na rynku srebra. W przypadku tego metalu mowa jest o prawie 50-proc. wzroście, licząc od stycznia.

– Tak duży ruch związany był ze sporym zainteresowaniem tymi kruszcami inwestorów, którzy ochoczo nabywali fundusze ETF inwestujące na rynkach metali szlachetnych. Inwestorzy szukali wyższych stóp zwrotu niż te otrzymywane na mocno wykupionych rynkach akcji, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych – mówi Bartosz Zawadzki, dyrektor działu strategii rynkowych i analiz w Admiral Markets. W efekcie cena srebra znów skoczyła powyżej 20 dolarów za uncję. – Srebro w tym roku zdrożało o prawie 50 proc., a w wartościach nominalnych prawie o 7 dolarów. W ciągu czterech dekad tylko dwukrotnie srebro podrożało więcej w nominalnym ujęciu i czterokrotnie w wartościach procentowych. Ostatnio tak duży ruch wzrostowy był w 2010 r. podczas ostatniej fazy boomu na metale szlachetne i tuż przed załamaniem cen w 2011 r. Obecnie mamy rynek raczej wyprzedany niż przegrzany, tak jak było to w 2010 r., kilkanaście miesięcy po wybuchu kryzysu finansowego, gdy większość inwestorów preferowała bezpieczne aktywa – zauważa Zawadzki. Co to może oznaczać dla inwestorów na tym rynku? Jego zdaniem niewykluczona jest korekta cen srebra, chociaż wciąż byłaby to tylko korekta. – Silny obszar oporu znajduje się w pobliżu 21–22 USD, czyli w okolicach szczytów z 2014 r. Dopiero po korekcie powinniśmy wrócić do trendu wzrostowego, ale jest to raczej scenariusz średnioterminowy – uważa Zawadzki.