Fundusz osiągnął wartość 1 bln USD o 2 w nocy w Oslo – poinformował w oficjalnym komunikacie Norges Bank Investment Management.
- Nie sądzę, by ktokolwiek spodziewał się, że kiedykolwiek fundusz będzie dysponował bilionem dolarów, gdy w maju 1996 r. dokonano pierwszego transferu z przychodów z ropy naftowej - wyznał Ingve Slyngstat, prezes funduszu. – Osiągnięcie biliona dolarów to kamień milowy, a wzrost wartości rynkowej funduszu jest oszałamiający – dodał.
Ale tak olbrzymia wartość funduszu nie do końca jest dobrą wiadomością dla zarządzających nim. Wyzwaniem staje się znalezienie rynków odpowiednio dużych, by taki kolos mógł na nich inwestować. Jednocześnie norwescy politycy zdają sobie sprawę, że trudno oprzeć się pokusie przejęcia największej na świecie państwowej skarbonki, a z kolei uzależnienie od petrodolarów groziłoby przegrzaniem gospodarki wytwarzającej 400 mld USD produktu krajowego brutto.
Prezes Slyngstad jest zdania, że bezowocne byłoby wchodzenie w nowe rodzaje aktywów, takie jak infrastruktura, bo byłoby to kosztowne i jednocześnie niewiele znaczące dla ogólnego zwrotu z inwestycji. Ostatnio fundusz ograniczył zakres inwestowania w obligacje do zaledwie trzech walut – dolara, euro i funta – z dotychczasowych 23. Fundusz nie widzi też sensu w większym różnicowaniu inwestycji w świecie, w którym ceny i stopy przybliżają się do siebie.
Fundusz zatrudnia zaledwie około 550 pracowników w biurach na całym świecie – Oslo, Nowy Jork, Londyn, Szanghaj, Singapur. Koszty zarządu w minionym kwartale spadły do równowartości 0,02 proc. aktywów z 0,07 proc. przed pięciu laty.