Potrzebny ratunek dla banków centralnych?

Szwajcarski Bank Narodowy i Bank Rezerw Australii już poniosły ogromne straty na aktywach zgromadzonych w ramach programów QE. Podobny problem dotknie Fedu i banków ze strefy euro. Słychać jednak zapewnienia, że bankructwo takich instytucji nie jest możliwe.

Publikacja: 20.11.2022 09:16

Szwajcarski Bank Narodowy poniósł w trzech kwartałach 2022 r. stratę będącą równowartością niemal 20

Szwajcarski Bank Narodowy poniósł w trzech kwartałach 2022 r. stratę będącą równowartością niemal 20 proc. PKB Szwajcarii. W poprzednich latach wypłacał rządowi i kantonom solidną dywidendę.

Foto: Fot. Stefan Wermuth/Bloomberg

Rząd USA posiada technologię, zwaną prasą drukarską lub jej elektronicznym ekwiwalentem, która pozwala mu wyprodukować tyle dolarów, ile chce, przy zerowym koszcie – stwierdził w 2002 r. Ben Bernanke, wówczas członek Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej, a później prezes Fedu (w latach 2006–2014) i tegoroczny ekonomiczny noblista. Bernanke, kierując Rezerwą Federalną w czasach kryzysu, nie miał oporów, by sięgnąć po tę „technologię”. Zalał rynek płynnością, realizując programy ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE). Były one realizowane również przez jego następców – Janet Yellen i Jerome’a Powella, a także przez Europejski Bank Centralny, Bank Anglii, Bank Japonii, Szwajcarski Bank Narodowy i wiele innych banków centralnych z całego świata. W ramach programów luzowania polityki banki centralne kupowały na ogromną skalę obligacje rządowe, bony skarbowe, papiery powiązane z rynkiem hipotecznym, a nawet akcje spółek notowanych na giełdach krajowych i zagranicznych.

Era QE trwała ponad dekadę – o wiele dłużej niż pierwotnie przewidywano. Musiała się jednak kiedyś skończyć. Przyspieszająca inflacja i inne zawirowania gospodarcze po pandemii sprawiły, że Fed i inne banki centralne (z wyjątkami takimi jak Bank Japonii) zaczęły zacieśniać politykę pieniężną i stopniowo wyprzedawać papiery zgromadzone w ramach programów QE. Zacieśnianie polityki pieniężnej skutkowało jednak niepokojącym wzrostem rentowności obligacji. Banki centralne zaczęły w wyniku tego ponosić straty na zgromadzonych przez siebie papierach. Straty, które już mogą wydawać się szokujące.

Biliony pod kreską

Jako pierwszy o poniesionej stracie doniósł Szwajcarski Bank Narodowy (SNB). W lipcu poinformował w swoim raporcie, że w pierwszym półroczu poniósł stratę wynoszącą 95,2 mld franków szwajcarskich. Pod koniec października opublikował kolejny raport kwartalny i wynikało z niego, że w pierwszych dziewięciu miesiącach roku strata wyniosła 142,4 mld franków. Była największa w historii tego banku i stanowiła niemal 20 proc. PKB Szwajcarii.

To skutek nie tylko osłabienia franka i wzrostu rentowności obligacji, ale również tego, że szwajcarski bank centralny mocno inwestował wcześniej w papiery zagranicznych spółek, takich jak Meta czy Alphabet. Przecena na giełdzie uderzyła więc w jego wyniki. SNB jest instytucją notowaną na giełdzie, a wśród jego akcjonariuszy są zarówno szwajcarski rząd federalny, jak i poszczególne kantony. Wygląda na to, że SNB nie wypłaci im dywidendy za 2022 r. Jak dotąd, w całej swojej liczącej 115 lat historii, SNB nie podzielił się zyskiem z akcjonariuszami tylko raz.

Mocno stratny był również Bank Rezerw Australii. Pod koniec września instytucja ta ogłosiła, że w roku fiskalnym 2021/2022 poniosła na swoim portfelu obligacji stratę księgową sięgającą 36,7 mld dolarów australijskich. Oznaczało to, że jego rezerwowa pozycja netto stała się ujemna i wynosiła 12,4 mld dolarów australijskich pod kreską.

Podobne problemy mogą mieć również banki centralne o wiele większych gospodarek.

Czytaj więcej

Kiedy banki centralne przestaną ostro wciskać hamulce?

– Podwyżki stóp procentowych dokonywane przez Fed uderzają w gospodarkę. Ale biją również w samą Rezerwę Federalną – zauważa Padhraic Garvey, ekonomista ING. Z jego wyliczeń wynika, że Fed poniósł w tym roku stratę księgową na papierach zgromadzonych w ramach QE wynoszącą aż 1 bln USD. Ponadto Rezerwa Federalna może w tym roku wypłacić amerykańskim bankom 170 mld USD w ramach takich mechanizmów jak odwrócone repo. Garvey prognozuje, że Fed będzie w przyszłym roku „głęboko pod kreską”.

Problemów w nadchodzących latach spodziewa się De Nederlandsche Bank (DNB), czyli bank centralny Niderlandów. „W nadchodzących latach spodziewamy się znaczących strat, zwłaszcza w 2023 i 2024 r. Jeśli nasze bufory zbyt mocno się wyczerpią, mogą być potrzebne dodatkowe działania przywracające solidność naszemu bilansowi. W ekstremalnym scenariuszu może być potrzebne wsparcie kapitałowe od państwa niderlandzkiego” – napisało kierownictwo DNB w liście do holenderskiego Ministerstwa Finansów. Skoro potencjalnymi przyszłymi stratami tak mocno martwi się bank centralny bogatych Niderlandów, to można podejrzewać, że obawy co do przyszłości mogą mieć też banki centralne słabszych gospodarek strefy euro.

Scenariusz ostateczny

Straty ponoszone przez banki centralne na aktywach zgromadzonych w ramach programów QE są na razie tylko papierowe. Teoretycznie aktywa te mogą znów przynosić zyski, gdyby na przykład Fed i inne banki centralne wróciły do luzowania polityki pieniężnej, a rentowności obligacji mocno by spadły. SNB i Bank Rezerw Australii przekonują również, że poniesione straty w żaden sposób nie wpływają na ich codzienną działalność. Przedstawiciele banków centralnych od czasu do czasu zapewniają również, że ich instytucje nie mogą zbankrutować.

– O ile takie straty doprowadziłyby normalną instytucję biznesową do bankructwa, o tyle zobowiązania Banku Rezerw Australii są gwarantowane przez rząd. Ponadto, ponieważ bank centralny ma zdolność do tworzenia pieniądza, to może on wypełniać swoje zobowiązania wraz z ich zapadaniem i nie być niewypłacalnym – stwierdziła Michele Bullock, wiceprezes australijskiego banku centralnego.

Skoro jednak banki centralne mają zdolność do drukowania pieniędzy potrzebnych do opłacania własnych zobowiązań, to czemu DNB ostrzegł rząd Niderlandów przed scenariuszem, w którym potrzebowałby wsparcia kapitałowego od państwa? Oczywiście trzeba brać pod uwagę to, że zdolność banków centralnych do drukowania pieniędzy też ma swoje granice. Przekonały się o tym w ostatnich dwóch dekadach choćby banki centralne Wenezueli i Zimbabwe. Ponadto twierdzenie, że bank centralny nie może zbankrutować, zostało już podważone podczas islandzkiego kryzysu finansowego z 2008 r. Można się bowiem spotkać z opiniami (autor sam słyszał je od islandzkich ekspertów podczas wizyty studyjnej w Reykjaviku), że jesienią 2008 r. Sedlabanki, czyli Bank Centralny Islandii, de facto zbankrutował. Nie był bowiem już w stanie pełnić funkcji pożyczkodawcy ostatniej instancji ani bronić kursu korony islandzkiej. Co prawda skutki tamtego kryzysu były dość ograniczone, ale przypadek islandzki stanowi ciekawy i zarazem niepokojący precedens.

W 2016 r. Jim Rickards, autor bestselleru „Wojny walutowe”, pytał, kto za kilka lat będzie ratował banki centralne. Spodziewał się, że będą one potrzebowały ratunku już w... 2018 r. Wskazywał, że jedynie Międzynarodowy Fundusz Walutowy będzie mógł ruszyć z pomocą. Snuł też scenariusz wielkiego finansowego resetu, w którym dolar zostanie zastąpiony nowym złotym dolarem o wartości dziesięciokrotnie większej od dotychczasowego dolara. Doszłoby wówczas do rewaluacji rezerw złota. Dziwnym trafem DNB też zasygnalizował swojemu rządowi, że może dokonać rewaluacji rezerw złota.

Czytaj więcej

Fed szybciej wygra z inflacją niż banki centralne Europy

Złota amunicja przeciwko kryzysom. Jakie rezerwy kruszcu posiadają poszczególne państwa?

Rezerwy międzynarodowe, którymi dysponuje amerykańska Rezerwa Federalna, były na koniec września 2022 r. oficjalnie warte 229,2 mld USD. Plasowało to USA na 15. miejscu na liście krajów o największych rezerwach. Te dane są jednak mocno mylące. Fed wycenia bowiem swoje złoto po kursie z pierwszej połowy lat 70., czyli po 42 USD za uncję! To ogromnie zaniża rzeczywistą wartość rezerw amerykańskiego banku centralnego. Fed zajmuje zaś pierwsze miejsce na liście banków centralnych dysponujących największymi rezerwami złota. Na koniec drugiego kwartału 2022 r. posiadał on 8133 tony złota.

Dobrze wyposażone w złoto są również banki centralne „starej” Europy. Niemiecki Bundesbank posiadał rezerwy kruszcu sięgające na koniec drugiego kwartału 3355 ton. Bank Włoch miał ich wtedy 2452 tony, a Bank Francji 2436 ton.

Kolejne pozycje zajmują: Bank Rosji (2229 ton), Ludowy Bank Chin (1948 ton) i Szwajcarski Bank Narodowy (1040 ton).

Narodowy Bank Polski, dysponujący na koniec II kwartału 229 tonami złota, znajdował się w tym zestawieniu na 23. miejscu – pomiędzy Tajlandią a Belgią. W ostatnich latach NBP mocno zwiększył swoje zasoby kruszcu. Między innymi w latach 2018–2019 zakupił go aż 125,7 ton, czyli więcej niż na przykład posiada Bank Rezerw Republiki Południowej Afryki, kraju będącego jednym z głównych globalnych producentów złota. W naszym regionie większymi rezerwami złota niż NBP dysponują tylko Rosja, Austria (280 ton) i Turcja (458 ton).

Są też jednak banki centralne, które nie posiadają własnych rezerw złota. Na koniec pierwszego półrocza w tej grupie były banki centralne: Armenii, Azerbejdżanu, Nikaragui, Kamerunu i... Kanady. HK

Gospodarka światowa
USA. Vibecesja, czyli gdy dane rozmijają się z nastrojami zwykłych ludzi
Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?