W przyszłym roku kwota ta wyniesie 660 mld USD, czyli 1,5 proc. PKB. Tę średnią zaniżają jednak powściągliwe państwa Unii Europejskiej – wynika z najnowszych szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W ubiegłym roku MFW ocenił, że jeśli próby pobudzenia koniunktury mają być skuteczne, dotknięte kryzysem kraje powinny wyasygnować na ten cel 2 proc. swojego PKB. Dotąd jednak wydawało się, że to zalecenie nie zostanie spełnione. Jeszcze w marcu MFW szacował, że państwa G20 planują wyasygnować na przeciwdziałanie recesji 1,8 proc. PKB w 2009 r. i 1,3 proc. PKB w 2010 r.
Waszyngtońska organizacja zrewidowała szacunki po tym, jak Japonia, Korea Południowa i Rosja ogłosiły kolejne antykryzysowe inicjatywy. Obecnie Moskwa zamierza przeznaczyć na walkę z recesją równowartość 4,1 proc. PKB, Seul – 3,9 proc., a Tokio – 2,4 proc. Wśród państw należących do G20 zalecenie MFW wypełnią również Australia, Chiny, Arabia Saudyjska i USA. W ogonie pozostają natomiast kraje UE. Jak argumentują, podjęte przez nie działania są wystarczające, biorąc pod uwagę rozbudowane systemy opieki społecznej, które pełnią funkcję automatycznego stabilizatora koniunktury.
Działania stymulacyjne wywierają jednak dużą presję na budżety wdrażających je państw. Jak ocenia MFW, deficyt budżetowy w państwach G20 wyniesie w tym roku średnio 6,6 proc. PKB, w porównaniu z 2,3 proc. roku temu. W 2010 r. luka wyniesie średnio 6,5 proc.