Łotewski bank centralny przeznaczył w zeszłym tygodniu 331 mln USD na obronę kursu narodowej waluty – łata. To największa suma, jaka od grudnia została w ciągu siedmiu dni wydana na ten cel. Bank skupuje łaty nieprzerwanie od jedenastu tygodni.
Wspomagając w ten sposób narodową walutę, łotewscy decydenci nie chcą dopuścić, by jej kurs spadł poniżej poziomu wyznaczonego przez dopuszczalne pasmo wahań w mechanizmie ERM2 (będącym przedsionkiem strefy euro). Kontynuowanie tej polityki zmniejsza niebezpieczeństwo dewaluacji łata, a więc przerwanie jego powiązania z kursem euro. Gdyby doszło do dewaluacji, mogłoby to spowodować ucieczkę kapitału z regionu.
[srodtytul]Skandynawskie obawy[/srodtytul]
O tym, że łotewski rząd może zdewaluować walutę, by złagodzić skutki recesji, mówiło w ostatnich tygodniach wielu ekspertów, w tym Bengt Dennis, były prezes szwedzkiego banku centralnego, doradca łotewskiego rządu.
Perspektywa rychłej dewaluacji szczególny niepokój wywołała w Szwecji. Analitycy obawiają się bowiem, że szwedzkie banki mogłyby ponieść duże straty kredytowe na Łotwie z powodu ostrej deprecjacji łata. – Obecne nastawienie inwestorów do Łotwy i strach przed ewentualną dewaluacją zostały wywołane nie tyle przez złe informacje z Łotwy, ile ze Sztokholmu – twierdzi Lars Christensen, strateg z Danske Bank. Jego zdaniem, decyzja o zwiększeniu przez Riksbank (szwedzki bank centralny) rezerw walutowych o 100 mld koron (około 41,7 mld zł) została potraktowana przez inwestorów jako gromadzenie funduszy na wsparcie dla banków, które mogą ponieść straty w państwach bałtyckich.