Państwo Środka zweryfikowało statystyki za poprzedni rok. W piątek tamtejszy urząd statystyczny ogłosił, że produkt krajowy brutto Chin w 2008 roku zwiększył się o 9,6 proc., a nie o 9 proc., jego wartość wyniosła zaś 4,6 biliona dolarów. Według szacunków Banku Światowego PKB Japonii wynosił wówczas 4,9 biliona dolarów. Dynamika gospodarki chińskiej kontrastowała z tempem rozwoju USA, gdzie PKB w 2008 roku zwiększył się o mniej niż 1 proc., a w Japonii skurczył się o 1,2 proc.
W tym roku wartość wyprodukowanych w Chinach dóbr i usług będzie o ponad 8 proc. wyższa niż w poprzednim, wynika z oficjalnych prognoz. W pierwszym kwartale PKB powiększył się tam o 6,1 proc., w drugim o 7,9 proc., a w trzecim o 8,9 proc. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2010 roku Chiny zdystansują Japonię. Rząd wprawdzie obiecał, że w przyszłym roku polityka pieniężna będzie „umiarkowanie luźna”, ale wczoraj premier Wen Jiabao zaapelował o zaostrzenie reguł, by ograniczyć spekulację na rynku nieruchomości. Rząd boi się przegrzania koniunktury.
Według premiera w niektórych regionach kraju ceny nieruchomości rosną zbyt szybko. W wywiadzie dla agencji Xinhua powiedział, że władze mają do dyspozycji takie narzędzia, jak podatki i stopy procentowe. W listopadzie ceny nieruchomości rosły najszybciej od lipca 2008 roku. Niektórzy obawiają się, że to wraz z ekspansywną akcją kredytową może doprowadzić do nadmiernego wzrostu cen aktywów. W 2010 roku PKB Chin ma szansę zwiększyć się o 12 proc., twierdzi Zhu Jianfeng, ekonomista z Citic Securities.