Trwająca od połowy stycznia przecena na rynkach wschodzących nie podkopała optymizmu analityków i strategów. Wielu z nich wskazuje, że dzięki korekcie uzyskają one grunt do tym silniejszego wybicia. – Rynki wschodzące wyjdą z tego wzmocnione – zapewnia Julian Mayo, dyrektor inwestycyjny w Charlemagne Capital.
[srodtytul]Niepokojące działania Pekinu[/srodtytul]
Indeks MSCI EM skupiający akcje z 22 rynków wschodzących w styczniu stracił 5,6 proc., najwięcej od lutego 2009 r., ostatniego miesiąca przed dziesięciomiesięczną hossą na światowych giełdach. Od 11 stycznia do piątku zniżkował o 12,6 proc. Dla porównania, analogiczny wskaźnik obejmujący dojrzałe rynki (MSCI World) osłabił się w tym czasie o 9,3 proc.
Przecena była najgłębsza na giełdach latynoamerykańskich, które w poprzednich miesiącach najszybciej odrabiały kryzysowe straty. Wskaźnik MSCI EM dla giełd tego regionu od połowy stycznia do piątku zanurkował o 15,6 proc. Europejskie i azjatyckie rynki wschodzące zniżkowały o nieco ponad 12 proc.
Ucieczkę inwestorów z rynków wschodzących zapoczątkowały działania rządu Chin, uważanych za koło zamachowe ożywienia w światowej gospodarce (ich PKB wzrośnie w tym roku według prognoz MFW o 10 proc.). W obawie przed przegrzaniem gospodarki Pekin podniósł m.in. stopę rezerw obowiązkowych banków oraz nakazał im ograniczenie akcji kredytowej.