W ujęciu rok do roku, CPI spadł o 1,2 proc., w zgodzie z oczekiwaniami ekonomistów. Uważany za ważniejszy bazowy CPI, nie uwzględniający chwiejnych cen żywności, osłabił się o 1,1 proc. W poprzednich dwóch miesiącach wskaźnik ten zniżkował w tempie 1,3 proc.
Pomimo pewnego spowolnienia deflacji, władze w Tokio nie mają powodów do zadowolenia. Ekonomiści oczekują bowiem, że ujemna presja na ceny utrzyma się nawet do 2012 r. Dane o dynamice cen w Tokio, które pokazują się z miesięcznym wyprzedzeniem, potwierdzają te obawy. Bazowy CPI dla okolic japońskiej stolicy w marcu spadł o 1,8 proc., podobnie jak w lutym. To o 0,1 pkt proc. więcej, niż prognozowali ekonomiści.
- Potrzebne są dalsze działania na rzecz walki z deflacją – powiedział w piątek japoński minister finansów Naoto Kan.
W ubiegłym tygodniu BoJ zadeklarował, że stopy procentowe długo pozostaną na obecnym poziomie 0,1 proc. Zdecydował się również na podwojenie ustanowionej w grudniu niskooprocentowanej linii kredytowej dla sektora bankowego, która ma na celu pobudzić akcję kredytową. Na niskooprocentowane, trzymiesięczne pożyczki japoński bank centralny może przeznaczyć obecnie nawet 20 bln jenów (627 mld zł).
Deflacyjne zagrożenie nie wystraszyło jednak inwestorów. W piątek główny indeks tokijskiej giełdy zyskał ponad 1,5 proc. i wspiął się do najwyższego poziomu od października 2008 r.