W ciągu ostatnich dwóch godzin czwartkowego handlu indeksy nagle zanurkowały i zniżkowały przez chwilę o około 9 procent, do czego mogła się, zdaniem źródeł rynkowych, przyczynić pomyłka jednego z maklerów dużego banku na Wall Street. - Nie wiedzieliśmy, ile rzeczywiście warte były w czwartek akcje, to stworzyło poważny problem – powiedział Joe Saluzzi z Themis Trading.
Przed zakończeniem notowań indeksy zdołały odrobić część wcześniejszych strat, zakończyły jednak sesję ponad 3-procentowymi zniżkami, czyli największymi od kwietnia 2009 roku.
SEC i agencja federalna kontrolująca amerykańskie rynki kontraktów terminowych (CFTC) ogłosiły, że zbadają sprawę gwałtownego spadku notowań akcji na nowojorskiej giełdzie podczas czwartkowej sesji. We wspólnym oświadczeniu obie agencje obiecały "przedsięwziąć środki dla ochrony inwestorów".
Poinformowały również, że "ściśle współpracują z innymi regulatorami (rynków) finansowych (...), by zbadać niezwykłą aktywność zaobserwowaną chwilowo popołudniu (w czwartek)".
Cytowana przez AFP telewizja CBNC, powołując się na anonimowe źródła, podała, że pracownik Citigroup, składając zlecenia na akcje firmy Procter&Gamble popełnił błąd wpisując niewłaściwą ilość zer. Według komentatora Fox Business News, pracownik Citigroup miał zaś wydać mylne zlecenie dotyczące akcji P&G.