Do cięcia ratingu doszło już po piątkowym zamknięciu europejskich giełd. Zareagować zdążyły jednak parkiety za oceanem. Indeks S&P 500 tuż po pojawieniu się informacji o obniżce spadł o 1,3 proc. Euro umiarkowanie (o 0,5 proc.) osłabiło się zaś wobec dolara. Cięcie oceny kredytowej uzasadnione zostało obawą o to, że działania hiszpańskiego rządu mające na celu naprawę finansów publicznych uderzą we wzrost gospodarczy.
– Spodziewamy się, że proces dostosowania gospodarczego będzie dla Hiszpanii trudniejszy i dłuższy niż dla krajów z ratingiem AAA, więc obniżyliśmy jej ocenę kredytową do AA+ – wyjaśnia Brian Coulton, szef działu ratingów państw europejskich, bliskowschodnich i afrykańskich w Fitchu.
Nie jest to pierwsza obniżka hiszpańskiego ratingu w tym roku. W kwietniu agencja Standard & Poor’s ścięła go z poziomu AA+ do AA. Moody’s utrzymuje rating na poziomie Aaa.
Sytuacja gospodarcza Hiszpanii, podobnie jak Grecji oraz innych państw z obrzeży eurolandu, od wielu miesięcy wywołuje niepokój wśród inwestorów. Stan finansów publicznych tych państw grozi bowiem strefie euro destabilizacją. Hiszpański deficyt budżetowy wyniósł w zeszłym roku aż 11,2 proc. Socjalistyczny rząd Jose Louisa Rodrigueza Zapatero zobowiązał się zmniejszyć go do 6 proc. w 2011 r. W tym celu przeforsował w czwartek w parlamencie pakiet oszczędnościowy warty 15 mld euro. Przeszedł on zaledwie jednym głosem, co świadczy, że dalsze zaciskanie pasa spotka się z ogromnym oporem społecznym.
Pakiet przewiduje m.in. zamrożenie emerytur, obcięcie płac w sektorze publicznym o co najmniej 5 proc. oraz zmniejszenie nakładów na inwestycje. Ekonomiści wskazują, że te oszczędności mogą uderzyć we wzrost gospodarczy, zwłaszcza że Hiszpania wyszła z recesji dopiero w I kwartale, a wzrost PKB wyniósł wówczas tylko 0,1 proc. Co więcej, sytuacja na rynku pracy jest fatalna – bezrobocie przekracza 20 proc.