[b]W niedawnym sondażu agencji Bloomberga wśród analityków i inwestorów 73 proc. ankietowanych uznało, że Grecja pomimo pomocy Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego będzie musiała zrestrukturyzować swoje zadłużenie. Czy podziela pan te obawy?[/b]
To zrozumiałe w świetle tego, że zdestabilizowane zostały oczekiwania, co częściowo było winą rządu. Grecki problem jest w istocie nie tyle problemem ekonomicznym, ile politycznym. Oczywiście Grecji potrzebne są reformy strukturalne, ale najważniejsze są reformy instytucjonalne. Jeśli chodzi o same problemy zadłużeniowe, to istnieją one też w innych krajach z południa Europy, które jednak inwestorzy darzą większym zaufaniem.Dla całej Europy byłoby lepiej, gdyby żaden z tych krajów nie zbankrutował. Największym problemem byłaby jednak niewypłacalność Hiszpanii, bo choć jej dług publiczny jest dość niski, duża część długów sektora prywatnego znajduje się w rękach zagranicznych inwestorów.
[b]40 proc. ankietowanych przez Bloomberga stwierdziło ponadto, że Grecja wystąpi ze strefy euro.[/b]
Teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce nie wchodzi w grę. Jeśli którekolwiek państwo wystąpi ze strefy euro, będzie to ostatni gwóźdź do jej trumny.
[b]„Trzeba być patriotą, żeby inwestować w Grecji”. To słowa szefa ateńskiej izby handlowej. Czy grecka gospodarka naprawdę jest aż tak niekonkurencyjna?[/b]