Nowa słowacka premier Iveta Radicova zapowiedziała, że uda się dziś do Brukseli na spotkanie z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Chce mu przedstawić słowackie wątpliwości co do programu pomocy.
Komisja ma nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. – Liczymy, że Słowacja będzie respektować zobowiązanie i wpłaci swoją część składki – stwierdził cytowany na stronach internetowych „The Wall Street Journal” Amadeu Altafaj Tardio, rzecznik Olliego Rehna, unijnego komisarza ds. gospodarczych i walutowych.
Składka Słowacji do Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, jak oficjalnie nazywa się fundusz, ma wynosić 4,4 mld euro. Jak podkreślił rzecznik, poparcie i wpłata pieniędzy przez wszystkie kraje strefy euro jest warunkiem niezbędnym, aby mechanizm zaczął działać.
Ze zgromadzonych w nim środków miałyby korzystać kraje, które będą mieć problemy ze sprzedażą obligacji i którym grozić będzie bankructwo – tak jak było z Grecją, uratowaną jedynie dzięki pomocy z Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, o wartości 110 mld euro.W minionym tygodniu Radicova podkreślała, że celem Bratysławy wcale nie jest zablokowanie startu programu. Jej rząd chce jednak dalszych negocjacji na temat udziału Słowacji w funduszu, ogólnej jego wielkości i innych szczegółów.
Zdaniem analityków brak jednomyślnego poparcia dla mechanizmu stabilizacyjnego przez wszystkie kraje strefy euro może być złym sygnałem dla rynków finansowych. Znów zaczną się bowiem rodzić pytania o przyszłość eurolandu.