Ceny domów w Finlandii wzrosły w drugim kwartale o 10 proc. w porównaniu z takim samym okresem zeszłego roku. W Szwecji zwiększyły się w tym czasie o 7 proc. i był to już 15. z rzędu kwartał wzrostów. W Norwegii od końca 2008 r. domy zdrożały o prawie 20 proc. Analitycy obawiają się jednak, że koniunktura może się gwałtownie skończyć.

– Ceny domów w Szwecji mogą mocno spaść, gdyż bardzo wielu nabywców zmaga się z dużymi długami. Trzeba wziąć pod uwagę zagrożenie z tym związane. Spadek cen domów o 20 proc. mógłby przecież wywołać recesję – wskazuje Par Magnusson, główny ekonomista RBS ds. krajów nordyckich. Jego zdaniem ryzyko załamania na skandynawskim rynku nieruchomości jest obecnie większe niż przed globalnym kryzysem, gdyż nabywcy domów są bardziej zadłużeni.

Zadłużenie gospodarstw domowych w Szwecji wynosiło na koniec zeszłego roku 167 proc. ich rocznych dochodów, dziesięć lat wcześniej sięgało 104 proc. W Finlandii wzrosło w tym czasie z 65 proc. do 107 proc. A w Norwegii do 197 proc. w 2009 r. z 14,5 proc. w 2005 r.– Bardzo się obawiam, że w Finlandii tworzy się bańka na rynku nieruchomości. Koszty pożyczek hipotecznych są zbyt małe – uważa Jyrki Katainen, fiński minister finansów.

Lars Magnusson, dyrektor w szwedzkim resorcie finansów stwierdził zaś, że nieruchomości w jego kraju mogą stanieć o 20 proc. w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat.