Główny indeks giełdy w Tokio Nikkei 225 stracił na wczorajszej sesji o 1,3 proc. i znalazł się na poziomie najniższym od maja 2009 r. Od szczytu z początku kwietnia zniżkował już o ponad 20 proc. Tąpnięcie tej skali uważane jest zwykle za początek rynku niedźwiedzia.
Na żadnym innym z dojrzałych rynków akcji, z wyjątkiem greckiego, koniunktura w ostatnich miesiącach nie była słabsza. Dla porównania amerykański S&P 500 od kwietniowego maksimum osłabił się o niespełna 14 proc., a paneuropejski Stoxx Europe 600 o 8,4 proc. WIG20 stracił w tym okresie nieco ponad 7 proc.
[srodtytul]Obawy nieuzasadnione?[/srodtytul]
– Obecnie największą presję na japońskie akcje wywiera aprecjacja jena – wyjaśnił przyczynę gwałtownej przeceny na tokijskiej giełdzie Masamitsu Ohki, zarządzający funduszami Stats Investment Management. Według niego w perspektywie sześciu miesięcy Nikkei 225 straci kolejne 13 proc.
Kurs dolara wobec jena po raz pierwszy od czerwca 1995 r. zanurkował wczoraj poniżej 84. Tylko od początku kwietnia japońska waluta umocniła się wobec amerykańskiej o 12,7 proc. Wobec euro zyskała w tym czasie 19,8 proc. i jest najsilniejsza od niemal dziewięciu lat. Tendencję tę ekonomiści tłumaczą narastającą na rynkach awersją do ryzyka w związku z sygnałami, że ożywienie w światowej gospodarce traci impet. Jen uważany jest bowiem za bezpieczną przystań na okres zawirowań.