Rozczarowanie tymi danymi na rynku było jednak małe. Produkcja w fabrykach i kopalniach wzrosła bowiem w zeszłym miesiącu, a za „płaski" odczyt tego wskaźnika odpowiadał głównie spadek produkcji w firmach użyteczności publicznej takich jak np. ciepłownie.
– Przeszliśmy od chłodnej zimy do niezwykle ciepłej wiosny. Nie trzeba już ogrzewać mieszkań, ale za wcześnie jest również, by włączać klimatyzatory. I stąd spadek produkcji w?półkach użyteczności publicznej – wyjaśnia Scott Brown, główny ekonomista w firmie Raymond James & Associates.
– Mamy wciąż do czynienia z miękkim wzrostem gospodarczym. Widzimy siłę takich sektorów jak przemysł motoryzacyjny. W innych miejscach sytuacja jest jednak złożona, a na to nakłada się również osłabiony popyt konsumencki – twierdzi John Ryding, główny ekonomista w firmie RDQ Economics.
Kiepski był również piątkowy odczyt indeksu nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan. Wskaźnik ten spadł do 82,7 pkt z 84,5 pkt odnotowanych w maju. Analitycy spodziewali się, że nie zmieni się on w porównaniu z poprzednim miesiącem.
Wzrosły za to ceny produkcji, i to bardziej od prognoz. Zwiększyły się one w maju o 0,5 proc., podczas gdy ekonomiści spodziewali się ich zwyżki o 0,1 proca. Był to jednak głównie skutek wzrostu cen paliw. Ten raport nie miał jednak większego wpływu na rynek.