BIST National 100, główny indeks giełdy w Stambule tracił w piątek prawie 4 proc. Lira osłabła o 1,8 proc. do rekordowo niskiego poziomu wobec dolara (w piątek płacono nawet 2,165 liry za 1 USD). Przecena dotknęła również rynek tureckich obligacji. Rentowność dziesięcioletnich papierów emitowanych przez rząd Turcji wzrosła do 10,3 proc. Według danych Banku Centralnego Republiki Turcji, międzynarodowi inwestorzy sprzedali w tygodniu zakończonym 20 grudnia tureckie obligacje warte 532 mln dolarów, a tydzień wcześniej warte 1,38 mld dolarów netto. O ile w ich portfelach znajdował się w maju turecki dług za 72 mld USD, to pod koniec grudnia mieli oni już tylko tureckie obligacje warte 53,8 mld USD.
Ostra przecena na rynku to m.in. skutek afery korupcyjnej, która grozi przyszłości rządu premiera Recepa Tayyipa Erdogana i jego partii AKP. W połowie grudnia policja zatrzymała około 50 osób, w tym wysoko postawionych działaczy AKP i synów ministrów. Postawiono im zarzuty dotyczące korupcji i nielegalnych transakcji finansowych. Afera koncentrowała się wokół Halkbanku, państwowego pożyczkodawcy (jego prezes Suleyman Aslan został aresztowany a akcje banku straciły od tego momentu blisko 20 proc.). Premier Erdogan zareagował oskarżeniami, że akcja policji jest elementem międzynarodowego spisku wymierzonego w jego rząd. Szybko odsunięto od sprawy kilkudziesięciu policjantów i prowadzących ją prokuratorów. W środę Erdogan wymienił w rządzie 10 ministrów, w tym szefów resortów gospodarki i spraw wewnętrznych.
Eksperci wskazują, że ujawnienie afery może być przejawem walki między premierem a szejkiem Fethullahem Gullenem, liderem wpływowego ruchu religijnego Hizmet i zarazem współtwórcą partii AKP. Gullen ma patronować wewnątrzpartyjnej opozycji i wciąż posiada wielu zwolenników w policji i służbach specjalnych. Rząd Erdogana podpadł mu reformą oświaty zamykającą prowadzone przez Hizmet prywatne szkoły. Afera korupcyjna i konflikt wewnątrz elit rządzących to kolejny (po tegorocznych zamieszkach w Stambule) silny polityczny wstrząs zniechęcający inwestorów do Turcji - kraju, który przez ponad dekadę rządów Erdogana silnie przyciągał zagraniczny kapitał. Ekipa Erdogana miała wcześniej opinię gospodarczych profesjonalistów przyjaznych biznesowi.
- Turecki rynek łączy teraz ze sobą dwie największe obawy inwestorów: polityczną niepewność i duży, zbliżony do 7 proc. PKB, deficyt na rachunku obrotów bieżących. Nie zanosi się więc na zwyżki na rynkach - ocenia Aleksiej Biełkin z Kapital Asset Management.