Gromy posypały się na szefową Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Po otrzymaniu 10 tys. wiadomości - w tym wielu niecenzuralnych - wysłanych za pośrednictwem najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego Christine Lagarde została zmuszona, do zweryfikowania swoich poglądów. Wykorzystując tę sama platformę oświadczyła, że ma „wiele uznania do narodu greckiego oraz docenia wyzwania, przed którymi musiał on stanąć".
Burzę na linii szefowa MFW, a greccy obywatele, wywołała wypowiedź z wywiadu udzielonego dla brytyjskiego dziennika "Guardian". Lagarde sugerowała, że nadszedł czas aby Grecja zaczęła spłacać zaciągnięte długi.
- Jeśli chodzi o Ateny, to myślę o tych wszystkich, którzy cały czas usiłują unikać płacenia podatków. Sądzę, że powinni oni pomóc sobie nawzajem – stwierdziła szefowa MFW. Dodała, że "więcej myśli o małych dzieciach ze szkoły w małej wiosce w Nigrze, które mają tylko 2 godziny lekcji dziennie i siedzą po trzy na jednym krześle i które bardzo chcą uzyskać wykształcenie."
- Ciągle o nich myślę ponieważ sądzę, że bardziej potrzebują pomocy niż ludzie w Atenach – stwierdziła Christine Lagarde.
Lagarde odpowiedziała twierdząco na pytanie czy chce w ten sposób powiedzieć, że Grecy i inne europejskie narody miały już okres sielanki i teraz nadszedł czas spłaty. Podkreśliła, że MFW nie ma zamiaru łagodzić warunków pomocy dla Grecji.