USA na wolniejszym biegu.

Rozczarowujące dane z rynku pracy przybliżają trzecią rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej.

Amerykańska gospodarka nie słabnie tak jak europejska, ale pogrąża się w marazmie. Potwierdził to Departament Pracy, który w piątek poinformował, że w tamtejszym sektorze pozarolniczym powstało w czerwcu zaledwie 80 tys. etatów. Choć to nieco więcej niż w maju, ekonomiści szacowali średnio, że zatrudnienie wzrosło o 100 tys. Stopa bezrobocia utrzymała się na poziomie 8,2 proc.

Sprzeczne informacje

Rozczarowanie było tym większe, że w czwartek firma ADP czerwcowy wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym oceniła na 176 tys. etatów. Tymczasem według oficjalnych danych w tym sektorze przybyło 84 tys. miejsc pracy, najmniej od 10 miesięcy. Raporty ADP regularnie rozmijają się ze statystykami rządowymi, ale rzadko aż tak wyraźnie.

W efekcie odczyt Departamentu Pracy zdecydowanie pogorszył nastroje na światowych giełdach. Paneuropejski indeks Stoxx 600, który od rana tracił około 0,2 proc., pogłębił po południu zniżkę do 0,9 proc. Jeszcze więcej tracił w tym czasie amerykański S&P 500.

Inwestorów nie pocieszyło nawet to, że trzeci z rzędu miesiąc rozczarowującej koniunktury na rynku pracy może zwiększyć prawdopodobieństwo, że Rezerwa Federalna zdecyduje się na kolejną rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), czyli skupu aktywów za dodrukowane pieniądze. Poprzednim dwóm rundom tego programu towarzyszyły zwyżki na światowych parkietach.

– Przypuszczam, że Fed zareaguje poluzowaniem polityki pieniężnej być może już w sierpniu. Zdecyduje się zapewne na kolejną rundę QE, choć efekty takich działań są coraz mniejsze – ocenił Brian Levitt, ekonomista z Oppenheimer Funds.

Spowolnienie, ale nie zastój

Koniunktura na amerykańskim rynku pracy wyraźnie pogorszyła się w II kwartale. O?ile w pierwszych trzech miesiącach br. w USA?przybywało 226 tys. etatów, to w kolejnych trzech było to już tylko 75 tys.

Część ekonomistów dostrzega jednak w piątkowych danych pozytywne sygnały. – Czerwcowy odczyt to kolejny dowód na to, że amerykańska gospodarka straciła impet, ale nie grozi jej jeszcze całkowita stagnacja – ocenił Paul Dales, ekonomista ds. USA z Capital Economics. Jak podkreślił, w czerwcu przybyło nieco więcej niż w maju tymczasowych miejsc pracy, które przygotowują grunt pod wzrost stałych etatów. Wzrosło też średnie wynagrodzenie za godzinę pracy (0 0,3 proc. miesiąc do miesiąca) i średni czas pracy, co pokazuje, że zapotrzebowanie na pracę nie maleje.

– Dane z tego tygodnia zwiększyły szansę na trzecią rundę QE, ale nie jest ona jeszcze przesądzona – zaznaczył Dales. Federalny Komitet Otwartego Rynku, decyzyjny organ Fedu, spotyka się na przełomie lipca i sierpnia. Będzie więc mógł wziąć pod uwagę dane o dynamice PKB w II kwartale oraz lipcowej aktywności w przemyśle, które ukażą się kilka dni wcześniej.

[email protected]

Hiszpania znów w strefie śmierci

Rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich w piątek znowu przekroczyła poziom 7 proc., a włoskich skoczyła powyżej 6 proc. To wskazuje na rozczarowanie inwestorów czwartkowymi decyzjami Europejskiego Banku Centralnego (obniżką głównej stopy do 0,75 proc., a depozytowej do zera, brakiem zapowiedzi ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej). O wzroście awersji do ryzyka na rynkach świadczył również przejściowy spadek rentowności niemieckich obligacji dwuletnich poniżej zera. Papiery te są tradycyjnie uznawane za bezpieczne aktywa na czas kryzysu.

Spadek ich rentowności poniżej zera oznacza, że faktycznie inwestorzy są gotowi dopłacać za to, że kupili ten dług.