- Jest bardzo wielu ludzi, którzy naprawdę nienawidzą tego co mówię. Dostaje wiele listów, w których nazywają mnie komunistą, kłamcą. Jest tam też wiele literówek - przyznaje Krugman. Ten kontrowersyjny amerykański noblista naraził się zarówno prawicy jak i lewicy. Jedni uważają go za lewicowego doktrynera i członka nielubianej "elity" ze Wschodniej Wybrzęża, inny traktują go jak czarnowidza mieszającego z błotem administrację Obamę.
- To szokujące, gdy pierwszy raz uświadamiasz sobie "ludzie mnie nienawidzą". Wiele osób zamieszczających komentarze w prasie wycofało się po takich doświadczeniach, ja jednak doszedłem do etapu, gdy cała krytyka niemal zaczyna mnie bawić. W moim biurze mam telefon z automatyczną sekretarką i kiepskim systemem rozpoznawania mowy. Czasem otrzymuje dziko obsceniczne wiadomości a system przeprowadza transkrypcję nagranych wiadomości. Mam zabawę czytając to jak software uznał, że należy je spisać - twierdzi Krugman. Noblista przyznaje jednak, że ma również grupę wiernych fanów, z których większość jest już po siedemdziesiątce.
Krugman zwierza się również, że trzyma swój dyplom Nagrody Nobla w plastikowym koszu "razem z innymi papierami".