Jeden spośród nich nawet stwierdził, że to wydarzenie będzie zasługiwało na miano „czarnego łabędzia", zapowiedź nieprzewidywalnych decyzji.

Summers, który w czasie prezydentury Billa Clintona był sekretarzem skarbu,  jest postrzegany jako większy jastrząb niż Ben Bernanke, obecny prezes Fedu, kończący w styczniu swoją kolejną kadencję na stanowisku szefa amerykańskiego banku centralnego, który prawdopodobnie nie będzie się ubiegał o reelekcję. Analitycy obawiają się szybkiego zwinięcia pakietu stymulującego koniunkturę w największej gospodarce świata. - To może być „czarny łabędź", czego nikt się nie spodziewa - wskazuje Jack Bouroudjan, prezes firmy Bull and Bear Partners.

Do niedawna zdecydowanym faworytem w tym wyścigu wydawała  się być Janet Yellen, obecna zastępczyni Bena Bernanke, ale teraz jak widać ma silnego konkurenta. Nową falę spekulacji na ten temat następcy obecnego szefa Fedu wywołała stacja telewizyjna CNBC według której jej źródło w Białym Domu uważa, że szanse Summersa na zwycięstwo wynoszą prawie 70 proc.

Wprawdzie Summers uważany jest za błyskotliwego i zdolnego ekonomistę, ale jest też znany ze „zmiennej i agresywnej osobowości", co powoduje, ze zdaniem niektórych nie ma kwalifikacji na szefa banku centralnego. Janet Yellen jest postrzegana jako osoba spokojniejsza o dużych zdolnościach dyplomatycznych. Na jej korzyść przemawia także to , ze jest kobietą, a prezydent Barack Obama jest pod presją by na wysokie stanowiska mianować więcej pań.

Ci, którzy popierają wybór Summersa, jak np. Bill Smith, szef SAM Advisors, powiadają, że prawdopodobnie jest on  jednym z najbardziej błyskotliwych ludzi, którzy kiedykolwiek  zajmowali się Wall Street, czy ekonomią. - To zdecydowanie będzie inny Fed, jeśli Summers dostanie nominację - przekonuje Smith. Przyznaje on, że Summers jest impertynencki, niemiły i kłótliwy, co zagwarantuje dziennikarzom atrakcyjny temat każdego dnia.