Szef ugrupowania Matteo Salvini nazwał przybyszy z południa Włoch (tak, to nie pomyłka, Liga, dzięki swoim poglądom anty – antyeuro, antybiurokratycznym, antyimigracyjnym, antyromskim – ma zwolenników również w regionach, gdzie mieć ich nie powinna) swoimi „przyjaciółmi i braćmi", wezwał ich do wspólnego zwycięstwa. Te słowa spotkały się z natychmiastową reakcją Umberto Bossiego, historycznego przywódcy Ligi. – Dopóki ja tu jestem, nie ma mowy o żadnym interesie narodowym, istnieje tylko interes padański. Północ jest przeciwko temu, co włoskie – orzekł Bossi. Roberto Carderoli, wiceprzewodniczący senatu, stwierdził, że prędzej odetnie sobie rękę, niż dopuści do przekształcenia Ligi w ruch narodowy. – Nie zapominajmy, że naszym nadrzędnym celem jest niepodległość Padanii – przypomniał.