Portoryko jest zadłużone na 72 mld USD a gubernator tej wyspy niedawno przyznał, że ten dług jest niemożliwy do spłacenia. Terytorium stoi na krawędzi bankructwa i jest nazywane "Grecją zachodniej półkuli". (Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble jakiś czas temu zażartował, że strefa euro może się wymienić z USA: da im Grecję a w zamian przyjmię Portotyko). Na jego nieszczęście, spora część jego długów znajduje się rękach tzw. funduszów sępich, czyli spekulantów, którzy wykupują za bezcen dług państw zagrożonych bankructwem i później potrafią przez wiele lat walczyć w sądach o spłatę tego zadłużenia w całości. Fundusze sępie potrafią uzyskiwać wyroki sądowe pozwalające zajmować im zagraniczne aktywa państw, które atakują. To właśnie machinacje funduszów sępich doprowadziły w zeszłym roku do technicznego bankructwa Argentyny.

34 fundusze będące wierzycielami Portoryko wynajęło trzech byłych ekonomistów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (Jose Fajgenbauma, Jorge Guzmána and Claudio Losera), którzy napisali dla nich raport "Jest lepsza droga dla Portoryko" zawierający zalecenia dla władz tego terytorium mające pozwolić mu na spłatę długów. Raport zaleca podwyżki podatków, sprzedaż publicznych budynków wartych 4 mld USD oraz drastyczne cięcia wydatków. Ekonomiści wynajęci przez fundusze sępie wskazują m.in., że Portoryko przez ostatnie 10 lat wydało o 1,4 mld USD "za dużo" na edukację. Choć przez ostatni rok portorykańskie władze zamknęły około 100 szkół, choć wydatki publiczne na jednego ucznia wynoszą na wyspie 79 proc. średniej dla USA a 56 proc. dzieci żyje tam w biednych rodzinach, to dla funduszy sępich portorykańskie wydatki na edukację wciąż są zbyt hojne.

Władze Portoryko przygotowały wcześniej raport (napisany przez byłą urzędniczkę MFW Annę Krueger) wskazujący, że kryzys zadłużeniowy na wyspie może być rozwiązany tylko poprzez restrukturyzację zadłużenia, na której fundusze sępie poniosą straty.

Wśród spekulantów naciskających na władze Portoryko w sprawie cięć fiskalnych znalazł się fundusz Fir Tree Partners miliardera Jeff Tannenbaum, który w 2008 r. zarobił fortunę spekulując na skomplikowanych papierach dłużnych a także zarabiał na greckim i argentyńskim kryzysie. Innym członkiem konsorcjum wierzycieli jest fundusz Aurelius Capital należący do Marka Brodsky'ego, który walczył w sądach z rządem Argentyny i próbował powstrzymać miasto Detroit przed ogłoszeniem bankructwa.