Odniósł się w ten sposób do decyzji agencji Moody's z 23 września o obniżeniu ratingu Turcji do „śmieciowego" poziomu Ba1. Ta obniżka sprawiła, że stambulski indeks giełdowy BIST 100 stracił przez tydzień ponad 4 proc. Zdaniem Erdogana decyzja Moody's nie miała podstaw merytorycznych i została podjęta na zlecenie polityczne.
– Włóżcie dodatkowe 3 lub 5 centów do ich kieszeni i będziecie mieli taki rating, jaki chcecie. W ten sposób oni działają. Wiemy, skąd dostają instrukcje i zawsze będziemy mówili o tym prawdę – wyzłośliwiał się turecki prezydent.
Moody's w uzasadnieniu obniżki ratingu Turcji wskazała obok spowolnienia gospodarczego problemy instytucjonalne, czyli m.in. sytuację po nieudanym, lipcowym zamachu stanu. Turcja posiada obecnie ratingi najniższej klasy inwestycyjnej jedynie u: amerykańskiej agencji Fitch (BBB-), kanadyjskiej Dominion Bond Rating Service (BBB low) i w japońskiej JCR (BBB-). „Śmieciowe" oceny przyznały jej oprócz Moody's amerykańska agencja S&P (BB) oraz chińska Dagong (BB-).
Polityczne wstrząsy mocno biły w tym roku w rynek turecki. Indeks BIST 100 jest wciąż o ponad 8 proc. niżej niż przed lipcowym zamachem stanu. Od początku roku wzrósł on o ponad 6 proc. Lira turecka osłabła zaś do dolara od połowy lipca o około 6 proc., a od początku roku prawie 3 proc.