Dlaczego inwestorzy rzucili się na akcje Snapchata podczas jego IPO, mimo że część ekspertów podważała już samą zdolność tej spółki do zarabiania pieniędzy w długim terminie? Czemu dziwaczne technologiczne startupy są więcej warte niż firmy produkujące cenione produkty, trafiające do konsumentów na całym świecie? Aswath Damodaran, profesor finansów i zarazem doświadczony inwestor, stara się odpowiedzieć na te pytania w swojej książce „Wycena firmy. Storytelling i liczby". Wskazuje na to, jak ważnym czynnikiem dla wyceny spółki jest tworzenie odpowiedniej narracji dla inwestorów. Wielu ludziom może się wydawać, że mechanizm wyceny ma niewiele wspólnego z analizowaniem narracji budowanej wokół spółki. To jednak typowa półprawda. W świecie finansów działają bowiem ludzie zwracający uwagę na różne rzeczy. Są tacy, którzy żmudnie analizują tabelki, sprawdzają, czy EBITDA, ROE i inne wskaźniki podane w sprawozdaniu wyglądają wiarygodnie i jak dana firma pasuje do ich modelu analitycznego. Jest jednak bardzo wiele osób, które wsłuchują się w narrację budowaną wokół spółki. Mogą one uwierzyć w zapewnienia, że „nasza firma to wyjątkowy startup, który w kilka lat pobije Facebooka i Google'a". Oczywiście tego typu chwyty reklamowe to nie zawsze naganianie naiwnych inwestorów. Wcale nie tak rzadko zdarza się, że narracja jest wiarygodna, a spółka rzeczywiście ma pomysł na biznes. Warto się wówczas w nią wsłuchać. Damodaran pokazuje, że warto łączyć tradycyjne metody wyceny z analizą „biznesowego gawędziarstwa". Dzięki temu można na rynku wychwycić dobre okazje inwestycyjne. „Sam jestem zwolennikiem wartości wewnętrznej i wierzę, że cena w długim okresie dąży do tej wartości. Taki właśnie pogląd przyświeca moim decyzjom inwestycyjnym. Jeśli cena aktywów jest niższa od ich wartości, jestem gotów kupić każdą spółkę – młodą czy dojrzałą – choć mam pełną świadomość, że moje przekonania w tej kwestii zweryfikuje rynek i nawet precyzyjne oszacowanie wartości wewnętrznej spółki nie daje gwarancji zysku" – pisze Damodaran.

Ta książka może przydać się zarówno inwestorom giełdowym, jak i menedżerom spółek chcących pozyskać inwestorów. Pokazuje, że nawet najbardziej imponujące liczby w sprawozdaniach nie mają odpowiedniej siły, jeśli nie towarzyszy im dobra historia.