Irlandczycy zaobserwowali spadek zainteresowania bankierów swoim krajem po czerwcowych wyborach w Wielkiej Brytanii. Spowodowały one zmianę rozkładu sił w Brytyjskim parlamencie, co może poskutkować łagodniejszym przebiegiem rozwodu Wyspiarzy z Unią.

8 czerwca partia premier Theresy May straciła większość w parlamencie. Według nieoficjalnych informacji brytyjskiej prasy po tym wydarzeniu banki, ubezpieczyciele czy firmy zarządzające funduszami zmieniły strategię i zamierzają po prostu przeczekać brexitowe zamieszanie.

Niektórzy zarządzający spółkami sektora finansowego uważają, że wyniki wyborów wzmacniają szansę na pozostanie Wielkiej Brytanii we wspólnym rynku, a więc nadal możliwe będzie oferowanie usług z Londynu na całą Europę bez konieczności ponoszenia kosztów przeprowadzki.

Dane pokazują, że Bank Centralny Irlandii nie otrzymał do wtorku żadnych oficjalnych zgłoszeń od zagranicznych instytucji finansowych, które chciałyby przenieść się do tego kraju. Wielkie korporacje finansowe wciąż jednak wykazują zainteresowanie zagranicą. Bank of America wskazał właśnie na Dublin jako preferowane centrum swoich usług na Europę w przypadku „twardego brexitu".

Wiele banków wciąż się zastanawia, co zrobić. John Cryan, prezes Deutsche Banku, w ostatnim komunikacie do 98 tys. pracowników podkreślił, że instytucja ta obawia się wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii na niekorzystnych warunkach. Bank w takiej sytuacji większość swoich aktywów zatrzyma w Niemczech.