Chce on, by Trybunał stwierdził, czy łotewski rząd nie naruszył prawa, zawieszając prezesa Banku Łotwy Ilmarsa Rimsevicsa. Szef łotewskiego banku centralnego został zawieszony w lutym, gdy przedstawiono mu zarzut wzięcia 100 tys. euro łapówki.

Rimsevics jest szefem Banku Łotwy od 2001 r., a jego trzecia kadencja kończy się dopiero w 2019 r. Odwołanie go przez parlament ze stanowiska ze względu na ciążące na nim zarzuty nie jest obecnie możliwe. Ustawa o banku centralnym dopuszcza rozpoczęcie takiej procedury dopiero po wydaniu przez sąd prawomocnego wyroku przeciwko szefowi banku centralnego. Rimsevics nie chce zaś ustąpić ze stanowiska i utrzymuje, że jest niewinny. Uniemożliwiono mu jednak kierowanie bankiem centralnym, zawieszając go. Zawieszenie (i nałożone przez prokuraturę ograniczenia w podróżowaniu za granicę) oznaczają również, że Rimsevics nie może brać udziału w posiedzeniach Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego. Nie ma go kto tam zastąpić. Unijne prawo przewiduje bowiem, że w skład Rady Prezesów EBC mogą wchodzić prezesi (a nie przedstawiciele niższego szczebla) banków centralnych eurosystemu. Oznacza to, że Łotwa jest faktycznie pozbawiona głosu wewnątrz EBC.

Sprawa złożona przez EBC w Trybunale Sprawiedliwości UE to tylko część szerszej batalii prawnej wokół Rimsevicsa. Prawnicy szefa łotewskiego banku centralnego zapowiedzieli, że zaskarżą jego zawieszenie przed łotewskimi sądami oraz przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.