Niepewność związana z brexitem bije w funta brytyjskiego. W czwartek za 1 funta płacono nawet 1,104 euro, czyli kurs zbliżył się do dołka sprzed tygodnia. Za 1 GBP płacono też 1,27 USD. Głosowanie w sprawie warunków brexitu ma się odbyć w Izbie Gmin 15 stycznia i na razie wygląda na to, że rząd Theresy May poniesie w nim porażkę. Ewentualne odrzucenie warunków porozumienia przez parlament nie musi jednak oznaczać twardego brexitu.
W środę parlament przyjął bowiem uchwałę mówiącą, że jeśli rząd przegra głosowanie w sprawie brexitowej umowy, to będzie musiał w ciągu trzech dni przedstawić plan B. Wcześniej przyjęto uchwałę ograniczającą rządowi możliwość podnoszenia podatków w przypadku twardego brexitu. Nie można również wykluczyć, że data wyjścia Wielkiej Brytanii (mającego nastąpić 29 marca) zostanie przesunięta, czyli dojdzie do przesunięcia tzw. procedury z artykułu 50.
– Myślę, że nie będziemy mogli opuścić UE 29 marca. To po prostu mało prawdopodobne z wielu praktycznych powodów. Będziemy musieli realistycznie przyjrzeć się opcjom, które mamy na stole – stwierdził Keir Starmer, deputowany opozycyjnej Partii Pracy, odpowiadający w gabinecie cieni za sprawy brexitu. Jego ugrupowanie najprawdopodobniej złoży wniosek o wotum nieufności wobec premier May, jeśli przegra ona głosowanie w sprawie warunków brexitu.
„Prawdopodobieństwo brexitu bez umowy, czyli wycofania się na warunkach przystających do brytyjskiej suwerenności, zmniejszyło się niemal do zera. Będziemy mieć do czynienia albo z wywołującą ból w żołądku umową Theresy May, albo z wycofaniem się z artykułu 50. Reszta to tylko hałas. (...) »Wojna partyzancka« prowadzona w Izbie Gmin przeciwko idei brexitu bez umowy obnażyła twardą arytmetykę. 17 konserwatystów z ministerialnym zapleczem przyłączyło się do rewolty" – pisze Ambrose Evans-Pritchard, publicysta „The Telegraph".