Po tym jak Trump nałożył więcej ceł na chińskie towary, wszystkie oczy zwracają się ku potencjalnej wojnie handlowej między USA a Europą. Przypomnijmy, że w zeszłym roku prezydent USA zagroził wprowadzeniem 25-proc. ceł na samochody importowane z Unii Europejskiej. Jak dotąd taryfy nie zostały nałożone, jednak Trump ma czas na podjęcie ostatecznej decyzji do 18 maja. Amerykańskie taryfy na europejskie auta uderzyłyby szczególnie w niemiecki przemysł samochodowy.
Potencjalne cła obejmowałyby samochody i części samochodowe o wartości około 47 mld euro. Jeśli Trump faktycznie wprowadzi taryfy na import samochodów ze Starego Kontynentu, UE ma listę amerykańskich produktów o wartości 20 mld euro, na które można będzie nałożyć opłaty odwetowe.
Jednak według specjalistów, cła na samochody będą jedynie zagrywką Trumpa, któremu tak naprawdę zależy na rolnictwie. – Niektórzy twierdzą, że taryfy samochodowe mogą być koniem trojańskim, który faktycznie rozpocznie dyskusje na temat rolnictwa, ponieważ tak naprawdę to jest wielki biznes dla USA i Europy. Europa w sprawie rolnictwa jest bardzo wrażliwa politycznie, jeśli chodzi o zezwolenie na amerykański import – twierdzi David Hauner, który odpowiada za analizy gospodarek Europy w Bank of America Merrill Lynch.
Farmerzy to kluczowa grupa wyborcza dla Trumpa. W przypadku nałożenia ceł na importowane samochody, prezydent USA mógłby prowadzić negocjacje z UE z pozycji siły i starać się np. zwiększyć eksport produktów rolnych do Europy. Byłoby to na rękę amerykańskim rolnikom, którzy odczuli skutki wojny handlowej na linii Waszyngton–Pekin, a Trump zyskałby ich poparcie przed możliwą reelekcją w 2020 r.
Jak wynika z danych Biura Przedstawiciela Handlowego USA, wartość importu produktów rolnych z krajów UE wyniosła w 2018 r. 23,9 mld USD, podczas gdy eksport produktów rolnych z USA do UE wyniósł 13,5 mld USD.