Euro było w czwartek najsłabsze wobec dolara od maja 2017 r. Za jednostkę wspólnej waluty płacono nawet 1,0925 USD. Inwestorzy reagowali w ten sposób na dymisję Sabine Lautenschläger, reprezentantki Niemiec w zarządzie Europejskiego Banku Centralnego. Była ona uznawana za „jastrzębia", sprzeciwiającego się wznowieniu przez EBC programu luzowania ilościowego (QE). Nie wyjaśniła przyczyn swojej dymisji. Jej kadencja w EBC miała zakończyć się dopiero w 2022 r.
– Jeśli rezygnacja Lautenschläger była spowodowana jej opozycją wobec ostatniej decyzji EBC o cięciu stóp i wznowieniu programu QE, to jej odejście przyczyni się do zwiększenia podziału pomiędzy „jastrzębiami" i „gołębiami" w tym banku. O ile wyrażanie odrębnych poglądów może być do pewnego stopnia uznane za krok w stronę dojrzałości banku centralnego, to fakt, że opozycja przeciwko ostatniej decyzji EBC była bardzo głośna nawet po ogłoszeniu tej decyzji, pokazuje, w jak kruchej sytuacji jest teraz EBC. Gdy Christine Lagarde obejmie w nim rządy w listopadzie z rąk Maria Draghiego, będzie musiała wykonać dużo pracy, by złagodzić podziały – twierdzi Carsten Brzeski, ekonomista z ING.
– Biorąc pod uwagę tę dymisję oraz silną opozycję „jastrzębi" na ostatnim posiedzeniu EBC, kolejne spotkania zapowiadają się na bardzo napięte i trudno będzie na nich wypracować konsensus – uważa Jim Reid, analityk Deutsche Banku.
Rada Prezesów EBC na ostatnim posiedzeniu zdecydowała o cięciu stopy depozytowej z minus 0,4 proc. do minus 0,5 proc. oraz o wznowieniu programu QE (o wartości 20 mld euro miesięcznie). Przez ostatnie dwa tygodnie swoje wątpliwości co do sensu tych decyzji wyrażali prezesi banków centralnych Niemiec, Francji, Holandii oraz Austrii, czyli krajów odpowiadających za ponad połowę PKB strefy euro. Jak na razie zapowiada się jednak na to, że Christine Lagarde będzie kontynuowała luźną politykę pieniężną wyznaczoną przez Draghiego.