Jak dotąd 2019 r. jest bardzo udany dla spółki, mimo że nie zaczął się zbyt dobrze. 2 stycznia Tim Cook, prezes Apple'a, zszokował inwestorów, ostrzegając przed planowanym spowolnieniem sprzedaży iPhone'ów w Chinach. Następnego dnia akcje spółki staniały o 10 proc., osiągając najniższy poziom w tym roku 142 USD. Obecnie jednak inwestorzy płacą za akcje Apple'a 267 USD.
Notowania spółki od początku roku wzrosły o 70 proc., co jest najlepszym wynikiem spośród spółek wchodzących w skład indeksu Dow Jones. Apple jest też najdroższą spółką giełdową świata, z kapitalizacją 1,2 bln USD. Na drugim miejscu pod względem wzrostu znajduje się Microsoft, którego akcje zdrożały o 50 proc.
Z czego wynika rynkowa hossa Apple'a, skoro sprzedaż iPhone'ów faktycznie w ostatnim czasie spowolniła? Inwestorzy są zadowoleni, że spadek sprzedaży telefonów został zrekompensowany przez wzrost przychodów z usług takich jak: Apple Music , iCloud, App Store, Apple TV + i Apple Pay. Przychody z usług wzrosły w III kwartale o 18 proc. i odpowiadają już za 20 proc. przychodów spółki.
Ponadto inwestorzy żyją już spekulacjami o 2020 r., kiedy Apple może wprowadzić na rynek nowego iPhone'a obsługującego sieć 5G. Ponadto analitycy z TF Securities prognozują, że w 2021 r. Apple wypuści na rynek smartfona, który nie będzie posiadał żadnych gniazd (ładowania i słuchawkowych), co ma zapoczątkować nowy trend w branży.