Odkąd Hongkong został w 1997 r. przekazany przez Wielką Brytanię Chinom korzysta z bardzo dużej autonomii politycznej i gospodarczej w ramach zasady "jeden kraj, dwa systemy". Jest oficjalnie specjalnym regionem autonomicznym ChRL. Próby podważania tej autonomii przez siły propekińskie we władzach Hongkongu (które chciały uchwalić prawo pozwalające na ekstradycję do Chin kontynentalnych) wywołały w czerwcu zeszłego roku falę wielkich protestów w tej metropolii. W piątek Narodowy Kongres Ludowy, czyli chiński parlament, przedstawił projekt ustawy zakazującej "działalności wywrotowej, separatyzmu oraz ingerencji zagranicznej" w Hongkongu oraz mówiącej, że rząd ChRL utworzy swoje "placówki bezpieczeństwa" w tej metropolii.
Prezydent USA Donald Trump powiedział, że USA monitorują sytuację w Hongkongu i mocno odpowiedzą na ewentualne łamanie jego autonomii. Przyjęta w 2019 r. amerykańska ustawa nakazuje Departamentowi Stanu raz na pół roku przedstawiać Kongresowi raport dotyczący demokracji i praw człowieka w Hongkongu. W przypadku naruszeń autonomii tej metropolii, rząd USA może pozbawić Hongkong przywilejów handlowych, finansowych i wizowych. "W pełni zrozumiałe jest to, że Ustawa o Bezpieczeństwie Hongkongu wywołała obawy na rynkach. Rośnie ryzyko konfliktu USA z Chinami oraz nowych protestów w Hongkongu" - piszą analitycy Mizuho Banku.
Do przeceny doszło w piątek też na innych giełdach azjatyckich. Chiński indeks Shanghai Composite stracił w ciągu dnia 1,9 proc. a japoński Nikkei 225 spadł o 0,8 proc.