Na większości giełd europejskich kontynuowane były we wtorek spadki. W przypadku wielu z nich były one łagodniejsze niż w poniedziałek, a niektóre indeksy (np. przez pewien czas polski WIG i brytyjski FTSE 100) rosły. Na rynkach utrzymywała się jednak nerwowa atmosfera związana głównie z sytuacją epidemiczną w Europie. Pojawiły się przecieki mówiące, że w Niemczech zostanie wprowadzony „łagodny lockdown", podczas którego zamknięta będzie gastronomia (ale czynne będą m.in. szkoły). We Włoszech rząd zatwierdził ograniczenie pracy restauracji i barów do godz. 18. W Hiszpanii przedłużono stan nadzwyczajny aż do 9 maja. Restrykcje zostaną najprawdopodobniej też mocno zaostrzone we Francji i w Belgii.
– Mając poczucie deja vu, rynki zdają się reagować na możliwość powtórki scenariusza z marca, gdy tysiące ludzi umarło, a szpitale były przepełnione. Pojawiają się też obawy, że nowe lockdowny zmiażdżą aktywność gospodarczą. Szczególnie niepokojąca jest sytuacja we Włoszech i Hiszpanii. Te gospodarki są już pod presją wydarzeń z wiosny i nie mogą sobie pozwolić na ich powtórkę – twierdzi Michael Hewson, analityk CMC Markets.
Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 znalazł się we wtorek najniżej od miesiąca. Od początku roku spadł on o 15 proc., gdy amerykański Dow Jones Industrial stracił w tym czasie 3 proc.
Czekając na odbicie
Spadki na większości giełd europejskich były jednak w ostatnich dniach dosyć umiarkowane w porównaniu z paniczną wyprzedażą z marca. Wyjątkiem było poniedziałkowe tąpnięcie niemieckiego indeksu DAX o 3,7 proc. Indeks ten został jednak wówczas pociągnięty w dół przez załamanie kursu spółki informatycznej SAP.