„Przedwczesne zacieśnienie polityki gospodarczej w sytuacji, gdy najbardziej dotknięte kryzysem gospodarki są wciąż bardzo kruche, może spotęgować rozbieżności między krajami UE" – powiedziała w ostatnich dniach w Parlamencie Europejskim dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristalina Georgiewa. Takie zróżnicowanie koniunktury pomiędzy krajami członkowskimi może skruszyć europejską solidarność, którą pandemia zwiększyła. Stąd przed zbyt szybkim wycofaniem bodźców fiskalnych ostrzegali Unię w ostatnim czasie także ekonomiści OECD i ONZ.
Ryzyko, że Europa popełni ten sam błąd, co po kryzysie sprzed ponad dekady, gdy zbyt szybko przystąpiła do polityki oszczędności (ang. austerity), uwypukliła dyskusja, która toczy się na ten temat w USA. Administracja Joe Bidena dąży do uruchomienia w tym roku pakietu stymulacyjnego o wartości niemal 2 bln USD. Część ekonomistów uważa, że takie wydatki doprowadzą do przegrzania amerykańskiej gospodarki. Jak tłumaczą, wzrost popytu, który będzie następstwem pakietu Bidena oraz wydawania przez konsumentów i firmy skumulowanych w 2020 r. oszczędności, przekroczy wielkość tzw. luki popytowej.
Zasypywanie luki
Tak ekonomiści określają różnicę między aktualnym poziomem aktywności w gospodarce a tym, jaki jest możliwy do osiągnięcia przy pełnym wykorzystaniu czynników produkcji. Zwolennicy agresywnej polityki fiskalnej argumentują, że tej luki nie da się precyzyjnie oszacować, a doświadczenia z ostatnich lat sugerują, że jest znacznie większa, niż się wydaje.
Jak by jednak nie liczyć, w Europie luka popytowa jest większa niż w USA. Ze styczniowych prognoz Komisji Europejskiej wynika, że PKB Unii Europejskiej na koniec br. będzie niemal o 6 proc. mniejszy, niż można było oczekiwać w scenariuszu bez pandemii. Przy tym w Niemczech tak liczona luka popytowa wyniesie nieco ponad 4 proc., we Francji około 5,6 proc., a w Hiszpanii aż 9 proc. Także Polska będzie miała ponadprzeciętną lukę, przekraczającą 6 proc.