Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
3 zdjęcia
ZobaczHarsh Vardhan, indyjski minister zdrowia, przekonywał na początku marca, że jego kraj jest w końcówce pandemii. Imprezy masowe odbywały się wówczas niemal bez przeszkód, a miliony hinduistycznych pielgrzymów zgromadziło się nad brzegami Gangesu podczas święta Kumbhamela. Minęło kilka tygodni, a Indie zaczęły się kojarzyć światu z wielką wirusową katastrofą. Media obiegły doniesienia o załamaniu tamtejszej służby zdrowia, o wyczerpujących się zapasach tlenu w szpitalach oraz o tysiącach zwłok palonych na stosach pogrzebowych. O ile na początku marca, według oficjalnych danych, zarażało się w Indiach covidem po kilkanaście tysięcy osób dziennie, o tyle w połowie zeszłego tygodnia dzienna liczba infekcji przekroczyła 360 tys. Liczba zgonów na Covid-19 skoczyła w tym czasie z nieco ponad 100 dziennie do ponad 3 tys. dziennie. O ile na wiosnę zeszłego roku rząd Narendry Modiego wprowadził ostry lockdown, o tyle obecnie mamy w Indiach do czynienia jedynie z obostrzeniami wprowadzanymi przez władze poszczególnych stanów i miast. Rząd chciał za wszelką cenę uniknąć kolejnego narodowego lockdownu, bo uznał, że przyniesie on jedynie katastrofę gospodarczą. W przekonaniu tym zapewne umacniało go to, że dwie poprzednie fale pandemii były w Indiach dosyć łagodne. Zeszłoroczny szczyt zakażeń nastąpił we wrześniu i sięgał 94 tys. infekcji dziennie, co jest liczbą stosunkowo małą jak na kraj liczący blisko 1,4 mld mieszkańców. Później liczba zachorowań spadała, aż w marcu zaczęła gwałtownie rosnąć, co wiązano z pojawieniem się indyjskiej „podwójnie zmutowanej" odmiany Covid-19. Naukowcy nie wiedzą, na ile ona może być odporna na szczepionki. A już pojawiła się „potrójnie zmutowana" odmiana bengalska koronawirusa. Świat patrzy więc na sytuację w Indiach ze zrozumiałym niepokojem.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie najbardziej uderzyła w rynek ropy naftowej. Ceny tego surowca poszybowały, ale reakcja inwestorów na giełdach akcji była dość umiarkowana. Jednak indeks strachu VIX zyskał ponad 15 proc. Co przyniesie nowy tydzień?
Całą noc trwała wymiana ognia na Bliskim Wschodzie. W Izraelu słychać było syreny – Iran wystrzelił bowiem kolejne drony. Izraelska armia poinformowała zaś, że sama także kontynuuje uderzenia.
W piątek wieczorem w Izraelu zawyły syreny alarmowe. W Tel Awiwie i w Jerozolimie słychać eksplozje.
Niedawna potężna awaria iberyjskiego systemu energetycznego dała do ręki silne argumenty tym, którzy sceptycznie zapatrują się na dążenia do neutralności klimatycznej.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji potępiło nocne ataki powietrzne Izraela na Iran jako „niesprowokowane” i „niedopuszczalne” i wezwało obie strony do powściągliwości w celu zapobieżenia dalszej eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie.
Szef MSZ Iranu Seyed Abbas Aragczi skierował do ONZ list, którego treść upublicznił w serwisie Telegram. Jak czytamy jest to list „dotyczący agresji militarnej reżimu syjonistycznego przeciwko Iranowi”