Co prawda wzrost chińskich cen produkcji był liczony od stosunkowo niskiej bazy (w maju 2020 r. ceny te spadły o 3,7 proc. r./r.), ale i tak daje on powód do niepokoju. Ekonomiści wskazują, że jest on głównie napędzany przez wzrosty cen surowców.

- Rosnące ceny surowców są szczególnie powodem do niepokoju dla spółek z branży budowlanej, a także metalurgicznej. Te spółki patrzą w przyszłość bardziej pesymistycznie. Widzą ostry skok kosztów i spodziewają się, że potrwa on do końca roku. Niektóre spółki twierdzą nawet, że nie mogą przyjmować nowych zamówień, bo im więcej produkują, tym więcej tracą na tym pieniędzy - twierdzi Gan Jie, profesor finansów w pekińskiej Cheung Kong Graduate School of Business.

Kilka chińskich ministerstw i agencji rządowych wydało we wtorek wspólny komunikat mówiący, że będą one dążyć do zwiększenia podaży kluczowych surowców, by ustabilizować ceny. Rząd będzie więc próbował kontrolować ceny m.in. pszenicy, kukurydzy i wieprzowiny.

Tymczasem inflacja konsumencka w Chinach przyspieszyła z 0,9 proc. r./r. w kwietniu do 1,3 proc. w maju. Średnio prognozowano jednak jej wzrost do 1,5 proc.