Tak marnego wyniku nie było od dziesięciu lat, czyli od wprowadzenia reformy systemu ubezpieczeń społecznych. Nawet w latach 2002–2003, gdy z powodu spowolnienia gospodarki drastycznie wzrosło bezrobocie, a wiele firm bankrutowało. Jeszcze na koniec 2008 r. ściągalność składek na ubezpieczenie społeczne wynosiła 99,4 proc. Na koniec września 2009 – już tylko 96 proc. Cały rok zarządzany przez ZUS Fundusz Ubezpieczeń Społecznych ma nadzieję zamknąć na poziomie ok. 97 proc.

Kłopoty firm odbiły się też na wpływach składek dla Narodowego Funduszu Zdrowia, które też ściąga ZUS. – W 2009 roku wskaźnik bieżącej ściągalności składek na ubezpieczenie zdrowotne wyniósł 96 proc. i był o 3,9 pkt proc. niższy niż rok wcześniej – mówi „Parkietowi” Agnieszka Orłowska z biura prasowego ZUS. Biorąc pod uwagę, że składki dla NFZ z ZUS wyniosły ponad 49,5 mld zł, 4 proc. zaległości to ponad 2 mld zł.

Przy ok. 85 mld zł wpływów do FUS i 3 proc. zaległościach, dostał on przynajmniej 2,5 mld zł mniej (zadłużenie bankowe ZUS na koniec ub.r. to 2,2 mld zł, jeszcze pożyczył z budżetu 5,5 mld zł). – Rosnące zaległości firm to bardzo zła informacja. Nic nie tłumaczy niepłacenia w terminie składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne – uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Podkreśla, że składkę na NFZ finansują w całości pracownicy, a na ubezpieczenie społeczne składają się z pracodawcą po połowie.

– Firmy muszą pamiętać, że takie działanie rodzi problemy dla finansów publicznych, a to może skutkować wzrostem podatków – podkreśla Starczewska-Krzysztoszek. Dodaje, że choć firmy borykały się w zeszłym roku ze spowolnieniem gospodarki, na koniec III kwartału miały najwyższą od dzie- sięciu lat płynność krótkoterminową. Dlatego prawdopodobnie kłopoty z opłacaniem składek mogły dotyczyć tylko wybranych branż.

Ale jest też ryzyko, że część firm kredytowała się, opłacając składki z opóźnieniem. Jak je zdyscyplinować? Pomysł na to mają samorządy, do których należy większość szpitali, więc same odczuwają braki w kasie NFZ. Ich zdaniem Fundusz powinien skorzystać z posiadanych już prawnych możliwości egzekwowania kosztów leczenia pracowników od firm zalegających ponad miesiąc ze składką. Zamiast zaległej składki i niewielkich odsetek pracodawca mógłby dostać rachunek za leczenie nawet na kilkanaście tysięcy złotych.