– Testy pokazały, że bezpieczeństwo banków poprawiło się w ciągu ostatniego półrocza. Większość instytucji wzmocniła bufory kapitałowe i wskaźniki płynnościowe. Mniejsza jest natomiast zyskowność banków, co wynika z niższej marży odsetkowej, i tak pozostanie, ale skala spadku zysków nie zagraża stabilności systemu bankowego – mówi „Parkietowi" Piotr Szpunar, dyrektor departamentu systemu finansowego NBP.
Zakładając skrajnie pesymistyczny rozwój sytuacji gospodarczej, cały sektor bankowy, aby pozostać wypłacalny, potrzebowałby wsparcia kapitałowego rzędu 2,5 mld zł. Banki, których by to dotyczyło, mają niecałe 20 proc. udziału w aktywach sektora. To mniej niż w marcu, kiedy NBP przeprowadzał poprzednie testy.
Poprawiły się też wskaźniki płynnościowe banków. Nawet gdyby z sektora bankowego odpłynęło 270 mld zł, większość instytucji byłaby w stanie przetrwać taki szok. Te banki, które straciłyby płynność (ok. 11 proc. udziału w aktywach sektora), potrzebowałyby ok. 25 mld zł wsparcia. To o 5 mld zł mniej niż w marcu.
NBP zaleca, aby banki o najmniejszej odporności na szoki zwiększały swoje kapitały i bufory płynnościowe. Apeluje też o szybkie powołanie Rady ds. Ryzyka Systemowego, której zadaniem będzie m.in. zapobieganie groźnym nierównowagom w systemie finansowym.
W rozmowie z „Parkietem" Piotr Szpunar przyznaje, że polskie banki odrobiły lekcję związaną z udzielaniem kredytów walutowych. – Zgodnie z rekomendacją nadzorcy silnie ograniczyły udzielanie kredytów w walutach, co oznacza, że udział tych kredytów w zobowiązaniach kredytowych ogółem będzie się zmniejszał – zaznacza Szpunar. Uspokaja, że mimo szoku związanego z osłabieniem złotego i wzrostem rat kredyty walutowe wciąż są spłacane nie gorzej niż złotowe. Od czasu, kiedy gospodarstwa domowe zaciągnęły większość kredytów w walutach, średnia płaca wzrosła o ponad 30 proc., co pokryło zwiększające się raty.