Od rana kontrakty na amerykańskie indeksy odrabiały środowe straty, powstałe nawet mimo znacznie lepszych od oczekiwań wyników Nvidii. Odmianie nastrojów towarzyszyło umocnienie dolara (kurs głównej pary walutowej schodził nawet do 1,105, poziomu sprzed blisko dwóch tygodni), trwające drugi dzień z rzędu. Europejskie indeksy wykorzystały poprawę atmosfery za oceanem i od rana ruszyły na północ, choć trzeba przyznać, że inwestorom na krajowym rynku brakuje pewności siebie. WIG20 po kilkunastu minutach handlu zbliżał się do 2410 pkt wobec 2384 pkt na poprzednim zamknięciu, co oznaczało około 1-proc. wzrost. Zaraz potem jednak indeks wrócił niemal do punktu wyjścia. W kolejnych godzinach WIG20 wspinał się mozolnie i choć sesja zakończyła się zwyżką o 0,81 proc., to nie udało się już wyjść na nowe maksima dzienne. Najmocniejsze wśród dużych spółek były Pepco Group, Kruk oraz LPP. Dopisały też banki. Z podobnej wielkości do WIG20 zwyżkami kończyły czwartkową sesję francuski CAC 40 i niemiecki DAX. Ten drugi wzbił się w trakcie dnia nawet do 18 935 pkt, a to nowy rekord w historii niemieckiego indeksu. W USA w pierwszych godzinach handlu (jak sugerowały notowania kontraktów) indeksy wyraźnie zyskiwały. S&P 500 znów przymierza się do zrównania historycznego rekordu, sięgając 5640 pkt w momencie zamykania GPW. Nasdaq w tym czasie stykał się z 17 800 pkt.