Początek tygodnia przyniósł wyraźne schłodzenie nastrojów na krajowym parkiecie, choć sam początek sesji nie zwiastował przeceny. Sprzedający uaktywnili się w godzinach popołudniowych, spychając krajowe indeksy głęboko pod kreskę. WIG20 finiszował ze stratą sięgającą prawie 1,6 proc., a WIG znalazł się 1,3 proc. na minusie. Do wyprzedaży krajowych akcji przekonała inwestorów korekta na zachodnioeuropejskich rynkach. Zaczęło się od niewielkiej przeceny, jednak spadki nabrały tempa w dalszej części handlu. Do wyprzedaży przyłączyli się również amerykańscy inwestorzy, choć spadki na starcie poniedziałkowych notowań miały znacznie mniej gwałtowny przebieg niż w ostatni piątek. Na rynkach widać rosnącą niepewność przed środową decyzją Rezerwy Federalnej w sprawie stóp w USA. O ile brak podwyżki jest niemal przesądzony, inwestorzy jednak nie mogą być pewni kierunku dalszych zmian. Ma to głownie związek m. in. wysokimi cenami ropy, które nie ułatwiają walki z inflacją za oceanem i tym samym mogą wpłynąć na utrzymanie jastrzębiej polityki banku centralnego.
Poniedziałkową wyprzedaż w Warszawie najmocniej odczuli posiadacze akcji dużych spółek z WIG20. Biorąc pod uwagę zasięg zniżek, negatywnie wyróżniły się walory KGHM, taniejąc o prawie 4 proc. i korygując zeszłotygodniowe odbicie. Chętnie pozbywano się też papierów Allegro i PGE. Na celowniku sprzedających znalazły się także banki, które w komplecie zakończyły notowania solidna przeceną. Negatywnym nastrojom skutecznie oparły się jedynie notowania Asseco, Dino, JSW i Grupy Kęty kończąc sesję na plusach.
Sprzedający zdominowali również handel na szerokim rynku akcji, pozbywając się walorów zdecydowanej większości mniejszych firm.
Lepiej niż giełda poradził sobie złoty, który lekko zyskał względem kluczowych walut, czemu sprzyjały czynniki globalne. Późnym popołudniem za euro płacono prawie nieco ponad 4,64 zł, frank szwajcarski kosztował ok. 4,84 zł, a dolar ok. 4,34 zł.