Teraz, jakieś pół roku później, widać, że wbrew wszelkim obawom przed recesją główny indeks Wall Street podążył ścieżką wynikającą z tej książkowej formacji. Lipiec, windując S&P 500 do prawie 4600 pkt, przypieczętował całkowite (na wykresie w skali arytmetycznej) lub prawie całkowite (w skali logarytmicznej) zrealizowanie teoretycznego potencjału zwyżki, wynikającego z oRGR. Oczywiście wykonanie tego „zadania” nie musi oznaczać końca całego średnioterminowego trendu wzrostowego, bo wypełnienie książkowego potencjału to tylko cel minimum, a nie ostateczny. Kolejny cel byków to historyczny rekord z początku 2022 r. (4797 pkt w cenach zamknięcia). Byłoby to spójne z tezą, że po zakończeniu podwyżek stóp procentowych, S&P 500 przez jakiś jeszcze czas bił rekordy, zanim rozpoczęła się ewentualna recesyjna bessa, wywołana z wielomiesięcznym opóźnieniem przez te podwyżki.

Szybkie wyczerpanie potencjału wynikającego z oRGR może natomiast sprzyjać skorygowaniu się cen akcji na krótką metę. Szczególnie że sierpień otwiera relatywnie mało korzystne okienko sezonowe na Wall Street. Uśredniona ścieżka S&P 500, począwszy od sierpnia, stopniowo zmierza ku trzymiesięcznemu minimum w I połowie października (dane od 1990).