Z perspektywy czasu możemy odetchnąć z ulgą, wiedząc, że kraje Unii Europejskiej przetrwały kryzys gazowy przełomu 2022 i 2023 r. Został on wywołany atakiem Rosji na Ukrainę oraz jego późniejszymi konsekwencjami. W uniknięciu energetycznego czarnego scenariusza pomogła przede wszystkim relatywnie ciepła zima.
UE, zabezpieczając się przed sytuacją gwałtownej zwyżki cen gazu, wypracowała mechanizm mający ograniczać jego maksymalną cenę. Ograniczenie nastąpi, gdy cena gazu znajdzie się powyżej 180 euro/MWh lub będzie odbiegać o więcej niż 35 euro od cen LNG na globalnych rynkach przez trzy dni robocze z rzędu. Poszczególne kraje członkowskie również nie próżnowały, przygotowując się przed kolejną zimą. Dobrym przykładem są Niemcy, które na gwałt budują nowe terminale LNG na lądzie, a w międzyczasie jako rozwiązanie pomostowe leasingują pływające terminalne LNG.
A jak kształtują się ceny gazu? Od września cena kontraktów na gaz w holenderskich portach oznaczana skrótem TTF spadła z okolic szczytu wynoszącego 330 euro/MWh o ponad 90 proc. W piątek wynosiła poniżej 30 euro/MWh, co można uznać za „powrót do normalności”, ponieważ w poprzedniej dekadzie cena LNG oscylowała między 5 a 30 euro/MWh. Na koniec marca wypełnienie magazynów gazem wynosiło 56 proc., w porównaniu z 26 proc. w roku ubiegłym.