Na warszawskiej giełdzie WIG20 na początku spadł do 1870 pkt, później wyszedł nad kreskę, ale ostatecznie zamknął dzień stratą o 0,1 proc., na poziomie 1888 pkt. Inwestorzy z jednej strony znów mogą mieć obawy o system bankowy w USA. Trwa dramat banku First Republic, którego akcje ponownie silnie staniały. Z drugiej strony mamy m.in. bardzo dobre raporty ze spółek technologicznych. Wczoraj po sesji na Wall Street dołączył do nich Facebook, którego akcje w handlu posesyjnym zyskiwały 12 proc. Czego spodziewają się po dzisiejszej sesji analitycy?
First Republic kontra Facebook
Kamil Cisowski, DI Xelion
Środowej sesji trudno nie określić jako rozczarowującej. Wprawdzie kontrakty futures sugerowały, że sesja w Europie rozpocznie się na lekkich minusach pomimo bardzo dobrych wyników amerykańskich gigantów technologicznych (Microsoft, Alphabet), ale scenariuszem bazowym wydawała się poprawa stóp zwrotu po otwarciu rynku amerykańskiego. Tak się jednak nie stało. Krótko po europejskim otwarciu indeksy zanurkowały niżej i w większości przypadków zdołały już tylko odrobić większość strat z sesji, nie pokrywając tych na jej starcie. Na głównych rynkach zobaczyliśmy spadki, najsłabszy CAC40 stracił 0,86%, najsilniejszy IBEX zyskał symboliczne 0,04%. Co ciekawe w takim otoczeniu, bardzo silnie rósł kurs EURUSD, podnosząc się z okolic 1,0975 nawet do 1,1075 (w godzinach porannych oscyluje wokół 1,1050). Drożały też kryptowaluty, ale z drugiej strony niezwykle silnie, o niemal 4%, spadały notowania ropy. Miało to miejsce pomimo kolejnych teoretycznie wspierających surowiec danych o zapasach w USA. Luka, która powstała po zaskakującej decyzji OPEC na początku miesiąca, została tym samym całkowicie zamknięta.
WIG20 spadł o 0,11%, mWIG40 o 0,79%, a sWIG80 o 0,51%. Być może główny indeks warszawskiej giełdy nie jest w stanie kontynuować wzrostów przy gorszym otoczeniu zewnętrznym, ale takie sesje jak wczorajsza potwierdzają, że jego potencjał na ten kwartał prawdopodobnie się nie wyczerpał. Wczoraj obciążały go banki, ale ich negatywne kontrybucje zostały w dużej części zrównoważone przez wzrosty Orlenu (+1,38%) i KGHM (+1,51%).
Po typowym dla początku sesji amerykańskiej i końca europejskiej ataku podaży zobaczyliśmy chwilowe zejście S&P500 poniżej kreski, ale indeks zdołał odbić i wygenerować dzienne maksima. Krótko po godzinie osiemnastej czasu polskiego rozpoczęły się jednak spadki, które trwały niemal do końca dnia. Jego finalny bilans to przecena o 0,38% (NASDAQ wzrósł o 0,47%). Wprawdzie notowania Microsoftu wzrosły o 7,24%, ale już Alphabet wymazał całe wzrosty z handlu posesyjnego po solidnym raporcie wynikowym i spadł o 0,15%. Ruch ten wydaje się nieco irracjonalny, ale wczorajsza sesja zapisuje się w naszej ocenie w historii jako dzień, gdy rynek zdyskontował upadłość albo przejęcie First Republic. Notowania banku straciły 29,75%, zachowanie wielu innych aktywów było bardzo spójne z marcowym epizodem niepewności wokół sektora bankowego (wzrosty kryptowalut, spadki cen ropy). Przed sesją pojawiły się informacje, że rząd odrzucił plan ratunkowy proponowany przez zarząd banku, w chwili obecnej wydaje się, że nie jest on zdolny, bo kontynuować działalność – ostatnie dwa dni prawdopodobnie spowodowały kolejną falę odpływu depozytów, weekend może przynieść decyzje regulatora w kwestii zamknięcia lub przejęcia instytucji.