Inwestorzy czekają na publikowany dziś wyniki Netflixa, Bank of America czy Johnson & Johnson. Przedstawione w piątek lepsze rezultaty banków nie poprawiły nastrojów, bowiem brak kryzysu w sektorze finansowym może zachęcać przedstawicieli Fed do utrzymywania ostrzejszej polityki pieniężnej. Barkin z oddziału Fed w Richmond powiedział wczoraj, że przed zmianą nastawienia on sam chciałby jeszcze zobaczyć więcej sygnałów spowolnienia dynamiki cen. To sugeruje, że majowa podwyżka może być przesądzona, a co będzie dalej zależy od danych. Główna nadzieja dla rynków akcyjnych leży więc w sezonie wyników. O ile sytuacja gospodarcza się pogarsza i zyski spadają, to jednak dla pozytywnego odbioru wystarczy jedynie przebicie konsensusu.
Rynek negatywnie odebrał dziś dane z Chin. O ile dynamika PKB wzrosła zgodnie z prognozami, to jednak rozczarowała marcowa produkcja przemysłowa oraz inwestycje w aglomeracjach miejskich. Widać, że z branża budowlaną wciąż nie jest dobrze.
Na rynku walutowym dolar zaliczył wczoraj kolejną udaną sesję po jastrzębich komentarzach płynących z Fed, a kurs EURUSD spadł wczoraj do 1.09, skąd dziś odrabia straty. Dużo lepszy od prognoz okazał się wczoraj kwietniowy odczyt NY Empire State, który wzrósł do 10.8 pkt. z -24.6 pkt. w marcu. W gronie G10 dobrze wygląda dziś dolar australijski. To po minutkach z ostatniego posiedzenia Banku Rezerwy Australii. W kwietniu podwyżka stóp o 25 punktów bazowych była żywo dyskutowana.
Na rynku surowcowym przez wzrost oczekiwań na podwyżki przez Fed złoto spada do poziomu 2000 USD za uncję. Ropa także w odwrocie, a baryłka WTI wyceniana jest poniżej 81 USD. Złoty cały czas jest silny, a euro kosztuje mniej niż 4.63. Za dolara płaci się mniej niż 4.22.