W Warszawie przy spadających obrotach (cały rynek), tym razem o 100 mln zł, do 781 mln zł WIG20 spadł o 0,1 proc. do 1705,91 pkt. Minimalnie zniżkował WIG, ale małe i średnie spółki szły w górę – odpowiednio o 0,1 i 0,2 proc.
Dziś poznamy europejskie i amerykańskie odczyty PMI.
Czarne świeczki straszą
Piotr Neidek, BM mBanku
Dzisiaj jest ostatni moment na to, aby europejskie byki zmierzyły się z zeszłotygodniowymi oporami. Na wykresach kluczowych indeksów giełd Starego Kontynentu wciąż straszą czarne świeczki z okazałymi korpusami. Ich maksima wyznaczają opór na piątkową sesję. Przez cztery ostatnie dni, ani w Paryżu, ani w Londynie czy Frankfurcie, nie udało się bykom zaatakować kluczowych oporów. CAC 40 do 7211 pkt. ma tylko 72 oczka, FTSE 100 253 punkty zaś DAX 225 pkt. O ile dla niemieckiego indeksu zwyżka o nieco ponad dwie setki nie powinna być czymś wyjątkowym, o tyle dla londyńskiego benchmarku opór jest wysoko położony. FTSE 100 musiałby w piątek zyskać ponad 3,3%, aby zanegować podażowe sygnały z połowy marca. Historycznie takie cuda już się zdarzały. W 2022 r. raz w lutym bykom udało się ugrać 3,9%. W 2021 r. także raz miał miejsce taki incydent – w styczniu indeks podczas jednej sesji umocnił się o 3,5%. W 2020 r. były (tylko) trzy podobne przypadki. Jednakże we wcześniejszych latach, czyli w okresie 2017 – 2019 r., ani razu londyński indeks nie zyskał więcej niż wspomniane 3,3%. Jak pokazuje historia dzisiaj bardzo ciężko będzie dokonać takiego wyczynu i finiszować nad zeszłotygodniowym maksimum 7752 pkt. Dlatego też byki z Wysp Brytyjskich i w efekcie z Europy, odejdą na weekend z przysłowiowym kwitkiem.
Poranne notowania kontraktów na S&P 500 wskazują na neutralne poziomy względem wczorajszego zamknięcia. Nie oznacza to jednak, że po wczorajszych wydarzeniach niedźwiedzie poddały się. Przebieg czwartkowej sesji wskazuje na rosnącą siłę podaży. W ciągu dnia wprawdzie S&P 500 pokonał psychologiczny poziom 4000 punktów, jednakże stan ten nie trwał długo. Benchmark szerokiego rynku dosyć łatwo wrócił pod 4000 pkt. i dotarł tuż nad poniedziałkowe minima. Wygląda to tak, jakby praca byków z ostatnich dni poszła na marne. Wprawdzie wskaźniki impetu zachęcają do odbicia, ale kiedy już takowe się pojawia, to nic przełomowego się nie dzieje na wykresie. Natomiast DJIA w ciągu sesji nawet przebił się przez podłogę z tego tygodnia i odnotował najniższy poziom od ubiegłego piątku. Największe wzrosty odnotował Nasaq 100, który umocnił się o 1,3%. Zwyżce tej towarzyszyła jednak podażowa świeczka. Jankeskim bykom ponownie nie udało się wybić opór 13000 pkt. Podwójny szczyt zyskuje coraz bardziej na znaczeniu. Jeżeli dzisiaj finisz wypadłby w okolicy 12500 pkt. lub nieco niżej, wówczas na wykresie tygodniowym pojawiłaby się spadająca gwiazda. Dlatego też byki mają dzisiaj sporo pracy do wykonania, aby na weekend strzelić gola baribalom. W końcu na średnioterminowym wykresie wciąż broni się formacja zwana trójką hossy.