Rynki europejskie zachowywały się we wtorek neutralnie. Po otwarciu na wyraźnych minusach przynajmniej części z nich udało się zredukować straty, a nawet wyjść na kreskę, w czym wsparciem były odbijające wraz ze spadkiem cen ropy notowania kontraktów futures na amerykańskie indeksy. Notowania surowca utrzymują ogromną zmienność, wczoraj Brent taniała o 7,04%, spadając ponownie poniżej bariery 100 USD/bar. Wśród głównych indeksów na kontynencie najsłabiej zachowywał się IBEX (-0,62%), najsilniejsze CAC40 zyskało 0,8%.
Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w Warszawie, gdzie WIG20 spadł o 2,98%, mWIG40 o 2,12%, a sWIG80 o 1,65%, drastycznie pogarszając obraz techniczny i przynajmniej na poziomie dużych i średnich spółek czyniąc test lipowych dołków scenariuszem bazowym. Polska nie była beneficjentem stabilizującej rynki w Europie udanej pierwszej obrony parytetu EUR/USD, złoty dalej się osłabiał, przejściowo testując poziom 4,85 na EUR/PLN. Nastroje psuła m.in. projekcja NBP, która zakłada, że szczyt inflacji w kraju dopiero na I kw. 2023 r. Warto zaznaczyć, że od tej prognozy wydaje się dystansować nawet zarząd banku. Niewykluczone, że już wkrótce bank zdecyduje się na interwencje walutowe.
Gwałtowna wyprzedaż na GPW została zapewne uruchomiona przez odpływ kapitału zagranicznego, co sugerują m.in. wysokie jak na ostatni okres obroty (1,2 mld zł). Struktura spadków miała bardzo koszykowy charakter, a tylko w przypadku najsłabszego obok CCC (-6,82%) Allegro (-6,81%) widać nowe, poważne uzasadnienie tak silnej skali przeceny (zwiększanie zaangażowania Amazona w Polsce). Zachowanie banków, które przewodziły wyprzedaży przy najwyższych obrotach, trudno ponownie tłumaczyć wakacjami kredytowymi.
Rynek amerykański przez większość sesji walczył o wyjście nad kreskę, ale po ataku podaży na finale sesji S&P 500 spadł o 0,92%, a Nasdaq o 0,95%. Zjawisku towarzyszyły wzrosty rentowności obligacji skarbowych pod koniec dnia. Jest to jasny sygnał gwałtownego wzrostu obaw o dzisiejszy odczyt inflacji CPI w USA (oczekiwania mówią o wzroście z 8,6% r./r. do 8,8% r./r.), uruchomionego zapewne wyciekiem fałszywego raportu, według którego dynamika cen sięgnie 10,2% r./r.
W godzinach porannych lekko odbijają rynki azjatyckie i notowania kontraktów futures na amerykańskie indeksy, ale Europa musi zdyskontować słabe zamknięcie Wall Street, więc zapewne otworzy się na minusach. Lepiej może wyglądać sytuacja w Polsce, gdzie stabilny na razie złoty mógłby wesprzeć przynajmniej lekkie odbicie po wczorajszej olbrzymiej słabości. „Być albo nie być” dla globalnego rynku akcji jest jednak wspomniane CPI. Dynamika powyżej 9% r./r. będzie wiązała ręce Fedu nawet pomimo faktu, że w ciągu ostatniego miesiąca 5-letnie oczekiwania inflacyjne w USA obniżyły się z 3,1% do 2,5% i są na najniższym poziomie od października ubiegłego roku. Do zmiany kierunku niespodzianek inflacyjnych trudno będzie liczyć na wyraźną korektę obecnej retoryki Fedu, a bez niej nawet udany sezon wynikowy nie pozwoli raczej wygenerować silnego odbicia. Dla Polski i Europy niestety istnieje jeszcze jeden warunek konieczny do poprawy sytuacji – po zakończeniu rozpoczętego w poniedziałek przeglądu Nord Stream 1 rurociągiem ponownie musi w końcówce przyszłego tygodnia popłynąć gaz. zag