Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie to była gra do jednej bramki. Od samego początku do końca notowań krajowe indeksy znajdowały się pod kreską. Nie pomogły nawet pozytywne impulsy, które pojawiły się w drugiej części notowań. Przełomu więc nie było i raczej ciężko oczekiwać, że dojdzie do niego jeszcze w tym tygodniu.
Już na dzień dobry WIG20 zameldował się 0,7 proc. pod kreską. Byki nie bardzo miały argumenty do tego, by wyprowadzić jakąś kontrę, a jedyne, co udało im się ugrać, to zmniejszenie strat. W połowie dnia indeks największych spółek traci niecałe 0,5 proc. Inwestorzy czekali jednak przede wszystkim na dane dotyczące inflacji w Stanach Zjednoczonych. Te ukazały się w drugiej połowie dnia.
Inflacja konsumencka w Stanach Zjednoczonych sięgnęła w marcu 8,5 proc. Odczyt ten był zbliżony do oczekiwań rynkowych, co okazało się być dobrą informacją dla rynku, szczególnie amerykańskiego. Istniały bowiem obawy, że inflacja będzie jeszcze większa, a to będzie kolejny argument dla Fedu do mocniejszego zacieśnianie polityki pieniężnej. W tym kontekście nie dziwi więc fakt, że indeksy na Wall Street zaczęły dzień od solidnych zwyżek. Problem jednak w tym, że nie zrobiło to wrażenia na inwestorach w Warszawie.
U nas do końca dnia dominował kolor czerwony, a WIG20 ostatecznie zamknął dzień 1,3 proc. pod kreską. Szczególnie słabo w gronie największych spółek prezentowały się akcje PKO BP. Straciły one na wartości ponad 4 proc. Nie pomogła nawet informacja o planowanym skupie papierów i szykowanej dywidendzie. Na drugim biegunie były spółki surowcowe. PKN Orlen podrożał o 2,1 proc., zaś akcje Lotosu zyskały 3,2 proc. Pomogło im odbicie na rynku ropy naftowej, gdzie wzrosty w drugiej części dnia przekraczały nawet 6 proc., a odmiana ropy WTI znów przebiła poziom 100 USD za baryłkę.
Wracając jednak do rynków akcji, to uczciwie trzeba jednak też zauważyć, że spadki przeważały we wtorek również na innych europejskich parkietach. Niemiecki DAX tracił na początku dnia blisko 2 proc., jednak po danych ze Stanów Zjednoczonych nastroje tam się poprawiły, ale nie na tyle, aby indeks wyszedł na plus. Na pocieszenie pozostaje nam więc fakt, że w spadkach nie byliśmy osamotnieni.