Inwestorzy z ulgą przyjęli fakt, że poprawiająca się koniunktura gospodarcza nie stwarza zagrożenia inflacyjnego i Fed nie będzie miał powodu, by podnosić koszt kredytu. Spadek kursu dolara pomógł spółkom surowcowym, których notowania szły w górę.
W Europie indeksy rosły głównie dzięki bankom. Na rynkach pojawiły się doniesienia, że później niż sądzono dotąd będą one musiały sprostać surowszym wymogom kapitałowym. Mocno zyskiwały instytucje niemieckie. Akcje Commerzbanku drożały ponad 6 proc., zaś Deutsche Banku 4,5 proc.
Notowania tego ostatniego zwyżkowały trzeci dzień, a jednym z czynników była wyższa rekomendacja od analityków CA Chevreux. To biuro miało też swój udział we wzroście kursu papierów TUI, podwyższając zalecenie do "lepiej niż rynek". Kapitalizacja hiszpańskiej Acciony rosła blisko 5 proc., kiedy firma poinformowała, że jej elektrownie wiatrowe o łącznej mocy ponad 1100 megawatów zostały wpisane do rejestru Ministerstwa Przemysłu. Spadały notowania banków irlandzkich, którym zaszkodziła wypowiedź szefa banku centralnego. Uważa on, że udział państwa w jednej z dwóch czołowych instytucji może sięgnąć 50 proc. Walory Bank of Ireland traciły ponad 5 proc.
W regionie Azja-Pacyfik w górę szły notowania banków japońskich, natomiast spadały ceny ich chińskich konkurentów. Przedstawiciel nadzoru w Państwie Środka oświadczył, że złe kredyty stwarzają ryzyko w perspektywie długoterminowej. Indeks MSCI wczoraj zyskał 0,1 proc., a między liczbą spółek drożejących i taniejących była niemal równowaga. Od początku roku wskaźnik ten zyskał 33 proc.
Ropa naftowa drożała drugi dzień. Notowania w Nowym Jorku w handlu elektronicznym podskoczyły 1,5 proc., a baryłka w dostawach styczniowych kosztowała 71,59 USD. We wtorek te kontrakty poszły w górę 1,7 proc. W Londynie gatunek Brent w dostawach styczniowych przed godz. 13 drożał 0,9 USD do 72,96 dolara.