Wczorajsza przecena na naszym rynku ma swoje znaczenie, gdyż potwierdza wcześniejsze sygnały przełamania linii łączącej lokalne dołki z ostatniego półrocza. Pierwsze przełamanie nie było zbyt wyraźne i być może przez to dawało nadzieję bykom. Teraz sygnał jest już wyraźny. Dzięki temu można podejrzewać, że spadek będzie kontynuowany. Swoją rolę odegrały także forma ostatniej korekty czy sekwencja czarnych świec. Ponownie ich wymowa okazała się skuteczna. Nie zmienia to oczywiście faktu, że kolejnym razem tak się stać nie musi. Pamiętajmy, że nie ma sygnałów doskonałych.
Wczorajszym spadkiem cieszą zapewne posiadacze krótkich pozycji. Słusznie, choć nie może ujść naszej uwadze fakt, że spadek dokonał się na dość niewielkim obrocie. Wprawdzie w trakcie ostatniej godziny nieco się on poprawił, ale przecież jeszcze o 15.20 obrót wynosił tylko 670 mln złotych. Można odnieść wrażenie, że popyt odpuścił. Będzie ciekawiej, gdy ponownie będzie próbował się postawić. Spadek na większym obrocie byłby bardziej wiarygodny i byłby wskazówką wyraźnej przewagi podaży. Teraz taką wskazówką jest na razie tylko zmiana cen.
Dziś oprócz obserwacji, jak sobie radzi rynek na nowym poziomie, będziemy naturalnie obserwować zachowanie cen w chwili po publikacji raportu o stanie rynku pracy w USA. Jeszcze tydzień temu oczekiwano, że styczeń przyniesie spadek liczby etatów o ok. 50 tys. Teraz także oczekuje się spadku, choć jego skala może być wyraźnie mniejsza. Subindeks zatrudnienia we wskaźniku ISM dla przemysłu ma najwyższą wartość od kwietnia 2006 roku. W sektorze usług jest mniej optymistycznie, ale tu zaskoczenia nie ma. To przemysł korzysta z odbudowy zapasów.
Wyjątkowość dzisiejszej publikacji nie polega jednak tylko na możliwości zapoznania się ze stanem rynku pracy w styczniu, ale także z rewizją wszystkich publikacji z ubiegłego roku w ramach corocznej rewizji. Ta może wpłynąć znacząco na publikowaną stopę bezrobocia, która jest oczekiwana na poziomie 10,1 proc., a może być nawet o 0,5 pkt procentowego wyższa. Oczekiwania co do wielkości rewizji są zróżnicowane. Można jednak stwierdzić, że jeśli liczba etatów zostanie obniżona o ok. 0,5 mln, to nie będzie to zła wiadomość. Przypomnę, że w październiku mówiło się o 840 tys. Tu mamy wielki znak zapytania i szansę na dużą zmianę cen.