Po wtorkowej sesji, kiedy paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 zaliczył największy spadek od pięciu miesięcy, dzisiejsza także nie zapowiadała się korzystnie. Jasne było, że atmosfera będzie nerwowa ze względu na napiętą sytuację wokół Grecji, która po obniżce ratingu do poziomów śmieciowych i drastycznych spadkach cen obligacji znalazła się już faktycznie o krok od bankructwa.
Tymczasem MFW i kraje strefy euro wciąż nie mogły się dogadać,jak jej pomóc i tym samym oddalić groźbę rozprzestrzenienia się problemów na inne gospodarki Eurolandu.
Jeszcze przed półmetkiem sesji, po ponad dwóch godzinach obsuwania się indeksów, spadki na głównych giełdach na Zachodzie sięgnęły przeszło 2 proc.
Powtórka wczorajszej przeceny wisiała w powietrzu. Większe straty notowano na giełdach w Madrycie i Lizbonie, czyli w krajach o najgorszej obok Grecji sytuacji gospodarczo-budżetowej w strefie euro. Paradoksalnie dużo mniejsze spadki obserwowano zaś w Atenach, co tłumaczono przeciekami o szykującym się wreszcie wsparciu dla greckiego rządu. Pewne znaczenie mógł mieć też wprowadzony naprędce w Atenach zakaz krótkiej sprzedaży.
Sytuacja po południu zaczęła się jednak wyraźnie poprawiać - ateński indeks ASE wyszedł na spore plusy, a inne indeksy w Europie ograniczyły straty do kilku dziesiątych procent.