Ubiegłotygodniowe krótkotrwałe tąpnięcie na Wall Street i odbicie uruchamia serię skojarzeń z podobnymi załamaniami z przeszłości. Cechą wspólną takich przypadków paniki było to, że wiele tygodni po pierwszym dnie paniki następował test pierwotnego dołka.
W 1987 r. wtórne minimum wypadło 4 grudnia, prawie siedem tygodni po 20-proc. załamaniu cen na Wall Street (wtórny dołek wypadł 0,5 proc. poniżej zamknięcia sesji z 19 października 1987 r.). 10 lat później krach związany z wybuchem ostrej fazy kryzysu azjatyckiego kulminował na giełdzie nowojorskiej 27 października (20 dni po szczycie), a wtórny dołek wypadł dopiero 9 stycznia (prawie 11 tygodni po pierwszym) na poziomie o 5,8 proc. wyższym niż pierwotne minimum.
Rok później panika wywołana bankructwem Rosji osiągnęła w USA apogeum 31 sierpnia, a wtórny dołek wywołany informacjami o upadku funduszu LTCM wypadł na S&P 500 8 października 1998 r. (ponad pięć tygodni po pierwszym) na poziomie o 0,2 proc. wyższym niż dołek pierwotny. Uśredniając te czasowe odległości, otrzymujemy koniec czerwca (około 27 dnia) jako oczekiwany termin pojawienia się drugiego minimum cen. Dosyć dobrze pokrywa się to z oczekiwanym terminem następnego dołka cyklu czteromiesięcznego od trzech lat wyraźnie widocznego w zachowaniu rynków akcji. Uważam, że rzeczywiście w ciągu najbliższych dwóch miesięcy dojdzie do testu minimów intraday z ubiegłego czwartku, ale tym razem te niskie poziomy zaliczane będą na zamknięciach sesji.
Jeśli tak by się stało, nasz rynek nie będzie miał wyjścia i odwiedzi okolice dołków z lutego (nieco poniżej 2200 na WIG20). Powtórzyłaby się sytuacja z przełomu lat 1997 i 1998 oraz z jesieni 1998 r., kiedy mimo skutecznej obrony przez indeksy amerykańskie pierwotnych dołków wtórne minima WIG20 wypadały na poziomach niższych niż ustanawiane przy pierwszej fali paniki. W panice związanej z kryzysem azjatyckim wtórny dołek z 12 stycznia 1998 r. ustanowiony został przez WIG20 o 10,5 proc. poniżej poziomu dołka pierwotnego.
Analogia ta jest o tyle adekwatna, że mamy do czynienia z kryzysem europejskim spowodowanym (tak jak azjatycki) ujawnieniem się ryzyka sztucznie zamaskowanego na długi okres wprowadzeniem stałych kursów walutowych. Gdy bankrutowała Rosja, wtórny dołek wypadł o 8,9 proc. poniżej pierwotnego. W naszym wypadku za pierwotny dołek paniki można uznać minimum z piątku 7 maja na poziomie 2337. Analogie te sugerują szukanie wtórnego dołka w strefie 2092-2128 pkt, a więc nieco poniżej lutowych minimów.